Przedwczorajsze NWZA katowickiej spółki uchwaliło emisję dla inwestora strategicznego - włoskiej firmy Autostrade (jej udział wzrośnie z 21,7 do 50 proc.). Chociaż spowoduje to, że do kasy Stalexportu wpłynie 201 mln zł, a wizja bankructwa firmy zostanie definitywnie oddalona, nie wszyscy są zadowoleni.
Awantura o kasę
Decyzje walnego budzą kontrowersje, ponieważ z głosowania został wykluczony drugi co do wielkości gracz w Stalexporcie - Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (ma 11,4 proc. akcji Stalexportu). Państwowa instytucja od samego początku (lato 2006 r.) nie ułatwiała Włochom przejęcia władzy w Stalexporcie i nie wiadomo było, jak zachowa się na NWZA. Tymczasem od jej głosów zależało przegłosowanie uchwały.
Przeciwko emisji głosował kontrolowany przez Fundusz Bank Ochrony Środowiska, który rozważa zaskarżenie uchwały. Jak się okazuje, BOŚ (ma poniżej 5 proc. akcji Stalexportu) głosował "przeciw" nie tylko w geście solidarności ze spółką matką. - W naszej opinii, uchwała o emisji może być uznawana za sprzeczną z dobrymi obyczajami - mówi Krystyna Forowicz, rzecznik BOŚ. Chodzi o cenę emisyjną (2,25 zł), która jest niemal o połowę niższa od kursu giełdowego (4,85 zł). BOŚ uważa, że godzi to w interesy mniejszościowych akcjonariuszy. - Zarząd podejmie decyzję o zaskarżeniu uchwały po zapoznaniu się z opiniami ekspertów - mówi K. Forowicz.
Fundusz bez głosu