Coraz bliższa zakończenia pierwotna oferta publiczna Sbierbanku będzie zapewne największą w historii rosyjskiej przedsiębiorczości. Popyt na akcje jest duży, mimo że są one droższe prawie o 40 procent od średniej dla europejskich banków.
Wczoraj zakończyła się emisja praw poboru na rynku krajowym. Zapisy złożyli rosyjski bank centralny, tamtejsi miliarderzy i fundusze, które już mają akcje banku. Na tym etapie została rozprowadzona większość papierów przeznaczonych do sprzedaży w tej ofercie, w wyniku której udział państwa w Sbierbanku zmniejszy się do około 58 proc., z obecnych 64 proc. Dla nowych akcjonariuszy zostało akcji za 2 do 3 miliardów dolarów. Ich cena ma być podana pod koniec tego tygodnia, aczkolwiek nie można wykluczyć pewnego opóźnienia.
Analitycy przewidują, że papiery Sbierbanku będą sprzedawane po co najmniej 3160 USD, a więc o 10 proc. poniżej obecnej ceny rynkowej. Przy takiej cenie wskaźnik C/Z Sbierbanku liczony dla prognozowanego na ten rok zysku netto wyniósłby 25, w porównaniu ze średnią 18 dla europejskich banków.
Kurs akcji Sbierbanku w ciągu minionego roku wzrósł ponaddwukrotnie. Papiery te cieszą się takim powodzeniem między innymi dlatego, że jest to największy bank oszczędnościowy w Rosji i spoczywa w nim ponad 62 proc. depozytów klientów detalicznych. Przy szybkim tempie rozwoju gospodarczego wartość tych depozytów ma wyraźną tendencję wzrostową.
Jeszcze szybciej zwiększa się jednak popyt na kredyty ze strony coraz bardziej zamożnego sektora konsumpcyjnego. W minionych pięciu latach wartość udzielonych kredytów wzrosła w Sbierbanku pięciokrotnie, przy czym kredyty korporacyjne stanowiły około dwóch trzecich. Właśnie na sprostanie temu popytowi Sbierbankowi potrzebne są środki z oferty. Spółka ze sprzedaży maksymalnie 3,5 mln akcji chce pozyskać 12 miliardów dolarów. Dotychczasowy rekord pod względem wielkości oferty należy w Rosji do Rosnieftu, który w zeszłym roku w Londynie i Moskwie pozyskał z rynku 10,6 mld USD. Wartość rynkowa Sbierbanku może wynieść około 81 miliardów dolarów.
