Sesja zapowiadała się na spokojną. Poniedziałek nigdy nie należał do najaktywniejszych dni tygodnia. Tym bardziej teraz nie można było oczekiwać zbyt dużego obrotu, gdy świętowano za oceanem. Cały świat czekał.
Ceny poważniej zachwiały się jedynie przed południem, by resztę dnia trzymać stały poziom. Pół godziny przed zamknięciem notowań indeks wyznaczył nowe maksimum sesji. Czy potrzeba czegoś jeszcze, by sesję nazwać udaną dla posiadaczy długich pozycji? Tak. Potrzeba, by zamknięcie było równie wysokie. Zaraz po zaliczeniu rekordu ceny obniżyły się. Nie był to poważny spadek, ale zachowanie rynku jak na chwilę pomyślną dla byków nie jest zbyt mocne.
Moc rynku to dylemat dzisiejszej sesji, a także kilku ostatnich miesięcy. Jeśli pojawia się rekord, to rynek zaczyna słabnąć. Popyt aktywny na tyle, by wyciągnąć ceny na nowe szczyty lub bronić przed przełamaniem wsparć w chwili odnotowywania rekordów traci rezon i rynek słabnie. Teoretycznie kolejne rekordy, czy to sesji, czy całej hossy, powinny wzbudzać chęć do dalszego kupna. W końcu trzymanie się trendu jest jedną
z głównych zasad działania na rynku. Tylko jak trzymać się trendu, który trwa już któryś rok
z rzędu? Każdy ma świadomość,