Komisja Europejska zaapelowała wczoraj, aby Urząd Komunikacji Elektronicznej zaczął działać zgodnie z unijnym prawem, a regulowanie cen detalicznych za dostęp do internetu określiła działaniami "na pokaz", a nie skutecznym dążeniem do zwiększenia konkurencji. - Oczekujemy, że zanim spotkamy się w Trybunale, co jest najgorszym rozwiązaniem, polski regulator weźmie pod uwagę przyjazne rady KE, które dobrze zna. Im szybciej to się stanie, tym szybciej skorzystają na tym konsumenci - powiedział Martin Selmayer, rzecznik Viviane Reding, komisarza ds. telekomunikacji.

- KE radzi, że trzeba zrobić coś dla prawdziwej, skutecznej konkurencji i konsumentów, a nie działać na pokaz, by znaleźć się na pierwszych stronach gazet - powiedział M. Stelmayer, poproszony o komentarz do decyzji UKE o nałożeniu 339 mln zł kary na Telekomunikację Polską.

- Podzielamy cele polskiego regulatora, by walczyć z monopolistą i otworzyć rynek, ale trzeba tego dokonać zgodnie z unijnymi zasadami - stwierdził M. Selmayer. To oznacza, że każda decyzja dotycząca regulacji na rynku telekomunikacyjnym musi uzyskać wcześniej zielone światło od KE, która sprawdza jej wpływ na cały unijny rynek.

M. Selmayer odrzucił też zarzuty, że KE działa pod wpływem Francuzów lobbujących za interesami France Telecom, do którego należy TP. Opinię taką wyraził na łamach "Rzeczpospolitej" poseł Antoni Mężydło z PiS. - To absurd! Funkcjonariusze KE są niezależni. Pani Reding ma wśród współpracowników zarówno Polaka, jak i Francuza - mówił.

PAP