Koncern energetyczny CEZ, którego akcje notowane są na giełdach w Pradze i w Warszawie, dzisiaj o 9.15 ma opublikować wyniki finansowe za 2006 r. Analitycy spodziewają się dwucyfrowego wzrostu zarówno przychodów, jak i czystego zysku czeskiego giganta. Przeciętna ich oczekiwań (czyli tzw. konsensus) to sprzedaż rzędu 154,07 mld koron (ok. 21,3 mld zł) i 28,21 mld koron (ok. 3,9 mld zł) zysku netto. Oznaczałoby to wzrost przychodów o ponad 23 proc. i wyniku netto o 26,5 proc.
Dlaczego zatem już drugi dzień z rzędu kurs CEZ-u spada (wczoraj w Pradze akcje potaniały o 1,73 proc., do 871,2 korony, a na GPW - o 0,74 proc., do 121,2 zł)? W opinii Vladimira Vavry, analityka z czeskiego biura maklerskiego Patria Finance, to skutek wahań cen elektryczności oraz praw do emisji dwutlenu węgla, a przede wszystkim wpływ ostatnich słów ministra przemysłu Czech - Martina Rimana, który powiedział, że 6-proc. pakiet akcji CEZ-u może nie być odkupiony przez sam koncern, ale trafić na giełdę.