Czeski rząd ma się w przyszłym tygodniu zająć kwestią sprzedaży kilkuprocentowego pakietu akcji koncernu energetycznego CEZ - zapowiedział premier Mirek Topolanek. Spółka należy w 67,61 proc. do czeskiego państwa, a obecne władze chcą sprzedać 5-6 proc. akcji CEZ-u, aby zdobyć, zapisane już w budżecie na 2007 r., 30 mld koron (około 4,1 mld zł).
Spośród kilku rozważanych wariantów dotychczas najbardziej prawdopodobnym wydawał się ten, który zakładał odkupienie walorów przez sam CEZ w celu ich umorzenia. Ostatnio jednak czeski minister przemysłu Martin Riman powiedział, że wspomniany pakiet może jednak być sprzedany inwestorom poprzez giełdę. CEZ jest notowany na parkietach w Pradze i - od 25 października 2006 r. - w Warszawie.
W piątek w czeskiej prasie pojawiły się nawet pierwsze spekulacje, dotyczące potencjalnych inwestorów, którzy byliby chętni do przejęcia części, należących dziś do rządu w Pradze, akcji CEZ. Dziennik ekonomiczny "Hospodarske Noviny" poinformował, że zakupem papierów "poważnie zaintersowany" jest drugi co do wielkości hiszpański koncern energetyczny Iberdrola. Tego samego dnia rzecznik prasowy grupy Iberdrola zaprzeczył, jakoby była ona zainteresowana zakupem akcji CEZ-u. W rozmowie z agencją Bloomberga powiedział, że firma nie prowadziła z czeskim rządem żadnych rozmów na ten temat.
Zdaniem analityków, Czesi wcale nie muszą sprzedawać akcji koncernu, bo potrzeby budżetu zaspokoi rozwiązanie rezerw poszczególnych resortów. - Ponadto CEZ może w najbliższych latach wypłacać co roku 14 mld koron (1,9 mld zł) dywidendy - mówi Tibor Bokor, analityk Wood & Co., dodając, że gros tej sumy zgarniałoby państwo.
Kurs CEZ-u wzrósł w piątek w Pradze o 2,2 proc., do 912,5 korony (125,4 zł), a na GPW - o 2,9 proc., do 126 zł. Obroty wyniosły odpowiednio: 2,4 mld koron (330 mln zł) i 149 mln zł.