Czwartkowa sesja na Wall Street rozpoczęła się od spadków głównych indeksów. Prowokowało je pogorszenie nastrojów, jakie miało miejsce dzień wcześniej, kiedy S&P500 stracił 0,89 proc., a Nasdaq Composite spadł o 0,92 proc. Klimatu inwestycyjnego nie poprawiały czwartkowe zniżki w Europie. Przede wszystkim jednak do kupna akcji nie zachęcał silny wzrost rentowności amerykańskich obligacji. Wczoraj rentowność obligacji 10-letnich przekroczyła psychologiczny poziom 5 proc. i była najwyższa od 10 miesięcy. To już minus. Jeszcze większym minusem jest to, że w kolejnych tygodniach można oczekiwać dalszego wzrostu rentowności. Aż do poziomu 5,24 proc. Do takich wniosków prowadzi analiza techniczna. Mianowicie, wybicie rentowności ponad poziom 4,892 proc., gdzie opór tworzył szczyt ze stycznia br., połączone z pokonaniem poziomu 61,8 proc. zniesienie Fibonacciego impulsu spadkowego czerwiec 2006-grudzień 2007 oraz mające miejsce w połowie maja br. wybicie górą z formacji diamentu. Aktualna sytuacja techniczna na wykresach Dow Jones, S&P500 czy Nasdaq Composite nie wskazuje jeszcze, że gracze mogą martwić się zmianami na rynku obligacji. Pomimo że na wykresach tych indeksów od dawna są negatywne dywergencje, a niektóre wskaźniki wygenerowały nawet wstępne sygnały sprzedaży, to póki co trudno na ich podstawie prognozować silne spadki. W chwili obecnej wciąż możemy mówić tylko o nieco głębszym, ale jeszcze nie zagrażającym rozpoczętym w marcu impulsom, cofnięciu. Do wygenerowania silnych sygnałów sprzedaż jest już niezwykle blisko. Wystarczy dwa dni mocniejszego ruchu do dołu, żeby takowe powstały. Wówczas, należałoby oczekiwać zejścia S&P500 przynajmniej w okolice wsparcia na 1450- -1460 pkt., tworzonego m.in. przez szczyt z połowy lutego, 50-proc. zniesienie ostatniego impulsu wzrostowego oraz 11-miesięczną liniź trendu wzrostowego. Spadki na kolejnych sesjach, które prowadziłby do technicznych sygnałów sprzedaży, byłyby też istotne z punktu widzenia fundamentów. Przekonałyby bowiem, że trwający wzrost rentowności stanowi faktyczny problem.