Ostatnie "wyczyny" antyglobalistów nasuwają skojarzenia z dziewiętnastowiecznym ruchem "burzycieli maszyn". Postęp techniczny, potencjalne źródło polepszenia ludzkiego bytu, został przez nich zanegowany. Rewolucja przemysłowa widziana była z punktu widzenia "burzycieli" jako proces powodujący utratę zatrudnienia, a nie jako źródło zwiększenia wydajności pracy. Zamiast szukania przyczyn bezrobocia, "burzyciele maszyn" chcieli zawrócić "koło historii" i powstrzymać wprowadzanie nowych rozwiązań technicznych.
Dziś nikt nie neguje postępu technicznego, wciąż jednak w małym stopniu dostrzegamy istnienie postępu ekonomicznego. Otóż coraz lepsze rozumienie mechanizmów gospodarczych, coraz bardziej obfite i wiarygodne dane statystyczne oraz odpowiednie instytucje pozwalają na stworzenie systemu gospodarczego stabilizującego rozwój. Gospodarka odpowiednio wkomponowana w światowy system ekonomiczny może bowiem wykazywać odporność na zewnętrzne "szoki". Zamiast reakcji łańcuchowej i przenoszenia się kryzysu gospodarczego z kraju do kraju, możliwe jest jego wytłumienie i odpowiednie "rozsmarowanie" w skali globalnej kosztów zewnętrznego "szoku". Nośnikiem tak rozumianego postępu ekonomicznego jest finansowa globalizacja. Swobodny przepływ pieniądza i mobilność instytucji dostarczających usług finansowych działa w dwóch płaszczyznach: po pierwsze, jako czynnik rozkładający ryzyko, po drugie, jako stymulator wzrostu gospodarczego.
Ponadnarodowa instytucja finansowa działająca na kilku geograficznie odległych rynkach i dostarczająca zróżnicowane produkty finansowe ma o wiele większe możliwości absorpcji szoku niż instytucja funkcjonująca w jednym kraju lub w jednym segmencie rynku finansowego. Rozproszenie ryzyka również umożliwia podjęcie bardziej ryzykownych operacji w jednym kraju. Korporacje ponadnarodowe operują dłuższym horyzontem i tym samym są w stanie akceptować dłuższy okres zwrotu z przeprowadzonych inwestycji. Z punktu widzenia krajów "na dorobku" ponadnarodowe, finansowe konglomeraty mają znaczną zdolność do mobilizowania środków. Zagraniczny napływ kapitału w warunkach ograniczonej akumulacji wewnętrznych oszczędności stanowi warunek konieczny do zapewnienia szybkiego wzrostu gospodarczego bez istotnego ograniczania wzrostu konsumpcji.
W hasłach części antyglobalistów można doszukać się obaw, że otwarcie gospodarek na przepływy finansowe prowadzi do dalszego pogłębienia się różnic pomiędzy krajami biednymi a bogatymi. Co więcej, kapryśny kapitał międzynarodowy może gwałtownie "odpłynąć", doprowadzając do załamania gospodarczego. Kryzys azjatycki i problemy krajów Ameryki Południowej mają być tego przykładem. Należy pamiętać, że globalizacja stwarza możliwości uzyskania stabilnego wzrostu, co nie oznacza, że stanowi ona warunek wystarczający dla powodzenia gospodarczego. Pozytywne oddziaływanie globalizacji wymaga właściwej polityki makroekonomicznej, silnych instytucji i w miarę rozwiniętego rynku finansowego. Jeśli te warunki nie są jednocześnie spełnione, to faktycznie do kraju może napłynąć spekulacyjny kapitał krótkoterminowy, czerpiący korzyści z bańki spekulacyjnej napędzanej krótkotrwałą koniunkturą luźno związaną ze stanem fundamentów gospodarki.
Wysokie wymagania stawiane polityce gospodarczej i determinacja w budowie instytucji napotykają często opór podszyty populistyczną wizją świata. Jeśli jednak uda się popchnąć do przodu "koło historii", to podjęte wysiłki mogą okazać się dobrą inwestycją na przyszłość. Zintegrowany świat finansowy, dostrzegając trwałe perspektywy rozwoju, odpowiedzialną politykę fiskalną i przejrzystą politykę monetarną, ma powody sądzić, że stopa zwrotu z inwestycji może być odporna na gwałtowne zewnętrzne zmiany. W takiej sytuacji właściwie prowadzona polityka strukturalna może zbudować podstawy trwałej przewagi konkurencyjnej, która staje się źródłem pożądanej rentowności dla inwestorów i równocześnie jest stymulatorem długoter-minowego rozwoju gospodar-