To, że stal będzie drożała, jest pewne - uważa Andrzej Ciepiela, dyrektor Polskiej Unii Dystrybutorów Stali. - Rynek charakteryzuje się cyklicznością. W ostatnim czasie znaleźliśmy się w lekkim trendzie spadkowym, głównie z powodu zapełnienia magazynów przez spółki handlowe. Mimo tych wahań generalnie mamy do czynienia z systematyczną tendencją wzrostową, jeśli chodzi o ceny wyrobów hutniczych - dodaje.
Trudno oszacować, ile czasu potrwa zwiększony popyt na stal, jednak część światowych instytucji monitorujących branżę optymistycznie stwierdza, że być może nawet dekadę.
Zbyt szybki wzrost?
Według szacunków, w maju produkcja stali surowej wzrosła rok do roku o 6,4 proc., do 122,2 mln ton. Blisko jedna trzecia tego tonażu przypada na lidera produkcji - Chiny, gdzie wzrost rok do roku wyniósł blisko 16 proc. Oczywiście, nie w każdym obszarze świata produkcja rośnie. W Niemczech, które są największym europejskim wytwórcą stali, w maju produkcja pozostała na takim samym poziomie, jak rok wcześniej, czyli 4 mln ton.
Tymczasem, zdaniem dyrektora Ciepieli, istnieją pewne zagrożenia. Producenci stali na świecie, na skutek wzmożonej konkurencji, mogą mieć kłopoty z osiąganiem wysokich marż. Poza tym zbyt szybkie tempo wzrostu produkcji może po prostu prześcignąć konsumpcję stali. - Jak oszacowała firma konsultingowa McKinsey, w 2010 roku ten "rozdźwięk" może wynieść aż 260 milionów ton - mówi A. Ciepiela.