Premier oświadczył, że jeśli państwo miałoby zwiększyć płace pielęgniarek i lekarzy, konieczne będzie podniesienie podatków dla najbogatszych. Ponieważ jednak żyjemy w państwie prawa, o wyjęciu pieniędzy z kieszeni obywateli najbogatszych mają zadecydować w ogólnonarodowym referendum obywatele ubożsi.
Odbieranie bogatym, żeby dać biednym i potrzebującym, jest działalnością słuszną i sprawiedliwą, co więcej - dość popularną od wieków. Oczywiście popularną bardziej wśród biednych i potrzebujących niż wśród płatników podatków według najwyższych stawek. Taki na przykład Robin Hood odbierał złemu szeryfowi z Nottingham, a Jerzy Janosik zachłannemu hrabiemu i innym cesarskim urzędnikom, dzięki czemu obaj stali się bohaterami legend, ludowych pieśni, a nawet mają własne pomniki (Janosik większy!). I wcale nie potrzebowali do tego referendum, ale nie należy czepiać się szczegółów. Być może po prostu czas łuku i ciupagi już minął.
Dlatego to dobrze, że premier chce wziąć przykład z obu legendarnych bojowników o ideały sprawiedliwości społecznej. Rzecz jasna, trzeba wznieść się ponad wysiłki niektórych historyków z polskich i słowackich uniwersytetów, którzy próbują dowieść, że prawda była inna. Że harnaś Janosik był zwyczajnym zbójem, który wcale nie dzielił się łupami z ubogimi i potrzebującymi, ale wręcz przeciwnie. Napadał na przypadkowych i wcale nie najbogatszych kupców, grabił posłańców, a nawet - o zgrozo - podróżujących kapelanów. Zaś łupy przeznaczał na obłaskawianie panien z okolicznych wsi i dla możnowładców, którzy wyciągali go z tarapatów albo wręcz łożyli na utrzymanie jego bandy.
Także tezę niektórych uczonych brytyjskich, że Robin Hood uciekł do lasu Sherwood wcale nie z leninowskiej potrzeby walki z wyzyskiem człowieka przez człowieka, ale dlatego, żeby nie płacić długów, które ciążyły na nim w wyniku wcześniejszego hulaszczego życia, należy potraktować jako fanaberie brytyjskich wykształciuchów. Podobnie jak wymierzone w wesołą kompanię Robina homoseksualne aluzje zawarte w filmie Mela Brooksa "Faceci w rajtuzach".
Pewną słabością wzorowania się na postaciach Janosika i Robin Hooda jest jednak sposób, w jaki obydwaj bojownicy o sprawiedliwość społeczną zeszli ze świata. Janosik po zaledwie dwóch latach rzekomej działalności na rzecz najuboższych zginął powieszony za pośrednie ziobro, co mogłoby sugerować konieczność bardziej starannego przyjrzenia się działalności ministra sprawiedliwości, bo historia lubi się powtarzać.