Ostatnie sesje przyniosły solidarne wzrosty większości zagranicznych indeksów. O ile w przypadku S&P 500 ruch ma na razie krótkoterminowy charakter, o tyle w przypadku indeksów środkowoeuropejskich należy mówić o kontynuacji długoterminowego trendu. Choć rynki regionu są już silnie wykupione, to jednak na razie nic nie wskazuje na koniec wzrostów.

S&P 500 już od dwóch miesięcy porusza się horyzontalnie. Po kolejnej, nieudanej próbie przełamania wsparcia na poziomie 1490 pkt, ostatnie sesje przyniosły wzrosty. W średnim horyzoncie inwestycyjnym nadal jednak nie pojawiły się żadne konkretne sygnały sugerujące przyszłe zachowanie rynku. Choć w obecnej chwili S&P 500 zmierza w kierunku strefy oporu 1435-1441 pkt, to jednak dopiero jej przełamanie będzie można interpretować jako powrót trendu. Przemawia za nim również trójfalowa struktura ostatniego ruchu. Z kolei, wciąż dość silne wykupienie długoterminowych oscylatorów sugeruje kontynuację spadków. O tym jednak ostatecznie zadecyduje dopiero przełamanie wspomnianego wsparcia w okolicy 1490 punktów. Jednym słowem, obecnie pozostaje albo skrócić horyzont inwestycyjny, albo pozostać poza rynkiem, spokojnie czekając na wybicie z konsolidacji.

Na rynkach środkowoeuropejskich cały czas trwają wzrosty. Tym razem jednak ich liderem okazał się czeski PX, który na przełomie miesiąca wybił się z kilkutygodniowej konsolidacji. Nadal silnie zwyżkuje również BUX. Budapeszteński indeks testuje właśnie ważne opory w postaci górnego ograniczenia długoterminowego i średnioterminowego kanału wzrostowego. Ich przełamanie otworzyłoby drogę do nowych poziomów cenowych. Dla odmiany natomiast nieco gorzej wypadł WIG, który w ciągu ostatnich sesji zyskał najmniej. Choć rynki środkowoeuropejskie już od dłuższego czasu są silnie wykupione, to jednak na razie nie pojawiły się sygnały świadczące o wyczerpywaniu się popytu. Pomimo oporów na BUX i nieco gorszego zachowania WIG, nadal obowiązuje scenariusz wzrostowy i wydaje się, że na razie nie warto martwić się na zapas.

DM PKO BP