Po czterech kolejnych wzrostowych sesjach wtorek przyniósł spadki na rynku aluminium. Były one jednak niewielkie i potwierdziły tegoroczną prawidłowość, polegającą na tym, że ceny tego metalu zmieniają się w o wiele mniejszym stopniu niż innych. W drugim kwartale były średnio zaledwie o 1,4 proc. niższe niż w pierwszych trzech miesiącach bieżącego roku, a w porównaniu z zeszłorocznym poziomem o tej porze są o 4 proc. wyższe. Analitycy tego rynku są na ogół zgodni co do tego, że w najbliższej przyszłości też nie należy spodziewać się gwałtownych zmian, a cena utrzyma się na obecnym poziomie lub nieco wzrośnie. Za spadkiem cen przemawiałoby kurczące się zapotrzebowanie na aluminium ze strony przeżywającego zapaść amerykańskiego budownictwa mieszkaniowego, a także tamtejszych fabryk samochodów osobowych i ciężarówek. Jednym z największych osiągnięć konstruktorów najnowszego modelu Boeinga jest zastąpienie aluminium tworzywami sztucznymi. W pierwszych trzech miesiącach br. popyt w USA i Kanadzie spadł o 3,2 proc. Ale popyt Chin ma wzrosnąć w tym roku o 30 proc. Ich eksport w I półroczu był o 56,2 proc. mniejszy niż przed rokiem. A po zniesieniu ulg podatkowych dla eksporterów należy spodziewać siź importu netto do tego kraju.

Wczoraj po południu za tonę aluminium w kontraktach trzymiesięcznych płacono na Londyńskiej Giełdzie Metali 2796 USD, o 16 USD mniej niż na poniedziałkowym zamknięciu. W miniony wtorek na zamknięciu sesji aluminium kosztowało w Londynie 2746 USD za tonę.