Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem - mówi w "Rejsie" Zdzisław Maklakiewicz. Oczywiste jest więc, że melodie, których filmowy inżynier Mamoń nie słyszał ani razu, nie podobają się mu ani trochę. Bardzo podobne podejście mają najwyraźniej także członkowie rady nadzorczej Zakładów Azotowych Puławy.
Piórem swego przewodniczącego Janusza Radomskiego poinformowali w przesłanym wczoraj oświadczeniu, że nie podobają się im plany zakupu holenderskiej fabryki nawozów. W uzasadnieniu napisali, że nie są zainteresowani projektami wysokiego ryzyka, które mogłyby doprowadzić do roztrwonienia pieniędzy pozyskanych z giełdy. Tuż poniżej czytamy, że rada pomysł zakupu zakładów w Holandii zna tylko z mediów. To z kolei miało pokazać, do jakiego stopnia Krzysztof Lewicki, do niedawna prezes Puław, nie chciał z nimi współpracować.
Tekst w "Parkiecie" - bo właśnie na nasz artykuł powołuje się J. Radomski, choć tytułu gazety nie wymienia - oparty był na nieoficjalnych informacjach. Siłą rzeczy nie mógł więc zawierać szczegółów projektu. Jednak najwyraźniej wystarczył członkom rady, aby stwierdzili, że akwizycja w Holandii to dla Puław duże ryzyko.
Dodajmy, że analitycy branży chemicznej informację o planach zakupu holenderskiej fabryki uznali za pozytywną dla Puław. Czy w okresie rosnącego popytu na nawozy należy zwiększać moce produkcyjne? Rada nadzorcza Puław uważa najwyraźniej, że nie. Innego zdania jest np. światowy lider w produkcji nawozów - norweska Yara, która całkiem niedawno przejęła swego fińskiego konkurenta - firmę Kemira.