W sumie dodatkowy wymóg to jest więc około 400 mln zł. W związku z tym współczynnik wypłacalności przy bardzo długich okresach zaangażowania na rynku międzybankowym (zarządzamy przecież środkami budżetu centralnego) mógłby spadać poniżej 10 proc.
Nie będziecie prosić o dodatkowe dokapitalizowanie od Skarbu Państwa?
Właściciel nas wyprzedził i zaproponował nam dokapitalizowanie w formie, o jakiej wcześniej mówiliśmy.
A co jeśli zaproponowane zmiany w funduszach nie zostaną wprowadzone?
Wówczas powrócimy do kwestii, która była już kilkakrotnie dyskutowana - sposobu zarządzania Krajowym Funduszem Mieszkaniowym, który udziela kredytów w ciężar swojego bilansu, natomiast ryzyko ponosi bank. W przeszłości BGK wielokrotnie powtarzał, że to nie jest właściwe rozwiązanie.
Z tego, co Pan mówi, wynika, że działalność na rzecz państwa będzie miała dla BGK coraz większe znaczenie. W takim razie jak nowy zarząd patrzy na sprawę komercyjnej działalności banku?
Długo dyskutowaliśmy na temat koncepcji funkcjonowania BGK. Czy ten bank powinien obsługiwać tylko zadania zlecone, czy prowadzić również działalność komercyjną. Ten dylemat rozstrzygnął za nas ustawodawca. W ustawie o BGK jest zapisane, że oprócz zadań zleconych BGK "zajmuje się działalnością komercyjną". Więc nie ma kwestii jej zaprzestania. Chcemy jednak skoncentrować się na tych zadaniach, które wynikają ze strategii banku i zakresu zadań zleconych bankowi przez państwo.
Jakich?
Reforma ubezpieczeń społecznych, reforma służby zdrowia, gdzie mamy już duże doświadczenie. Ponadto obsługa przemysłu zbrojeniowego, jednostek samorządu terytorialnego.
Ograniczamy natomiast naszą działalność na szeroko rozumianym rynku mieszkaniowym. Chociaż mieliśmy bardzo ciekawe produkty, to ze względCo będzie się działo z detalem? Poprzedni zarząd chciał doprowadzić do wygaszenia tej działalności.
Analizujemy to. Jest jeden argument, który przemawia za tym, żeby utrzymać przynajmniej pewien fragment detalu. Chodzi o grupę osób przyzwyczajonych do tego, że obsługuje je bank państwowy. Wydaje się, że warto ten komfort dla części klientów zachować.
Jak duża jest ta grupa?
To jest kilkanaście tysięcy osób, które mają u nas rachunki i lokaty. Ta grupa może nie jest duża, ale złożone środki są dość znaczące, to około 900 mln zł.
Pan z pewnością zdaje sobie sprawę, że w momencie gdy mamy już dyskusję o FPU, gdzie z jednej strony jest BGK, a z drugiej - banki komercyjne, Wasze podejście do detalu może otwierać kolejny spór. BGK to bank państwowy z gwarancjami Skarbu Państwa, więc "pewniejszy" od komercyjnych.
Nie mamy gwarancji państwa.
Dorozumianą macie. Więc jest to pytanie nie tyle, czy chcecie, a raczej, czy powinniście mieć detal.
Kiedy szykowałem się do objęcia funkcji, zadawałem sobie podobne pytanie. Poza tym detal wymaga placówek, ludzi, narzędzi, bankomatów itp. Ale później usłyszałem argumenty od dyrektorów oddziałów, którzy mają bezpośredni kontakt z naszymi klientami. Już o nich mówiłem.
W tej chwili nie przesądzam, co się stanie z naszym detalem. Nawiasem mówiąc, mieliśmy kilka propozycji z innych banków, które chciały przejąć nasz detal. Pracując nad strategią, uwzględniamy możliwość, że detalu mieć nie będziemy.
Porozmawiajmy o kwestii organizacji banku, placówek, struktury. Poprzedni zarząd miał plany restrukturyzacji zatrudnienia, obcięcia wielu etatów. Jakie są Pańskie plany?
Głównym założeniem naszej strategii jest zwiększenie efektywności funkcjonowania banku. Dziewięć lat pracuję w służbach publicznych i widziałem, jak właściciel kładzie na to coraz większy nacisk.
Jaka jest według Pana główna miara tej efektywności?
Powinien być nią koszt wykonywania zadań zleconych przez państwo. Docelowo państwo powinno zlecać zadania do banku takiego jak nasz tylko wtedy, kiedy usługa ta będzie tańsza niż w innym. Taka powinna być logika. Rozumiem więc, że w długiej perspektywie BGK będzie atrakcyjnym partnerem dla państwa, jeżeli będzie efektywnie i szybko realizował zadania. Przy takim założeniu stoją przed nami dwa wyzwania: Pierwsze - zwiększenie zadań banku i drugie - robienie tego w sposób możliwie najtańszy. Sądzę, że oba wyzwania można połączyć. Pozostaje kwestia wykorzystania świetnie przygotowanej kadry banku do nowych zadań. Myślę jednak, że ci wszyscy pracownicy, którzy sprawnie i efektywnie realizują swoje zadania, mogą się czuć bezpiecznie.
Kiedy Pan oceni, kto jest przydatny?
Pracujemy nad wdrożeniem zarządzania przez cele. Jesteśmy w trakcie pilotażu tego programu. Planujemy jego wdrożenie w 2008 roku. Jeżeli tak się stanie, obejmie on nawet naczelników wydziałów. Opracowaliśmy też program zarządzania przez kompetencje. Dlatego myślę, że pod koniec 2008 roku będziemy mogli ocenić już dużą grupę pracowników.
Podsumujmy: do końca 2008 roku nie przewiduje Pan dużych cięć kadrowych?
Tak. Pamiętajmy, że przed BGK są nowe zadania.
Skoro mówimy o strukturze. Do BGK wciąż należy Bud-Bank. Spółka ta ma licencję bankową, niespecjalnie wykorzystywaną. Czy są zainteresowani odkupem licencji?
Tak. Są jednak trzy podmioty, które muszą być w tym procesie zaangażowane. Pierwszy to nasz właściciel, czyli Ministerstwo Finansów. Chcielibyśmy, by określił swoje oczekiwania i swój punkt widzenia na licencję Bud-Banku.
Czy rzeczywiście przy podejmowaniu decyzji, co z nią zrobić, trzeba angażować właściciela?
Tak, gdyż zgodnie z naszymi regulacjami prawnymi decyzje dotyczące aktywów powyżej 3 mln zł podejmuje rada nadzorcza. A kapitały Bud-Banku to około 37 mln zł. Stąd potrzeba konsultacji z właścicielem. Jest także inny powód: nasz właściciel ma ważny wpływ na funkcjonowanie rynku finansowego w Polsce. Istotnym podmiotem, od którego zależy ta decyzja, jest KNB, która musi wyrazić zgodę na sprzedaż licencji.
Zapytaliście już Państwo resort finansów, co zrobić z licencją Bud-Banku?
Tak. Nie dostaliśmy jeszcze odpowiedzi.
Rozumiemy więc, że skoro BGK pyta MF, co zrobić z Bud-Bankiem, to zarząd chce się pozbyć tej spółki?
Obecny zarząd jest zdecydowany, by rozwiązać problem tej licencji. Są na to różne sposoby: sprzedaż, rezygnacja z niej czy przekształcenie Bud-Banku w spółkę, która zajmowałaby się wydzielonymi czynnościami, np. zarządzaniem nieruchomościami.
Mówił Pan, że chętni się zgłaszają. Dowiemy się czegoś więcej o zainteresowanych?
Odkąd jestem prezesem, mieliśmy jedną rozmowę na ten temat, która nie przerodziła się w żadną propozycję zakupu. Do niedawna było dwóch zainteresowanych zakupem tej licencji - jeden podmiot krajowy i jeden zagraniczny.
Mówił Pan, że nowe zadania, jak obsługa kont unijnych, nie będą kosztowne. Czy na pewno? Mówimy bowiem o zarządzaniu miliardami euro. Resort finansów zgodzi się, by robił to BGK, a nie, jak dotychczas, Narodowy Bank Polski?
Złożyliśmy ofertę Ministerstwu Finansów dotyczącą obsługi strumieni finansowych z Unii Europejskiej w ramach perspektywy finansowej 2007-2013. Czekamy na odpowiedź. Natomiast z punktu widzenia logistyki obsługi proces ten nie będzie skomplikowany. Pieniądze będą bardzo duże, ale ich obsługa nie wymaga wielkich służb.
Skoro nie ma kosztów, to może są zyski? Zarządzanie takimi środkami wiąże się z pewnością z sowitą prowizją.
Propozycja jest objęta tajemnicą. Mogę tylko powiedzieć, że zarządzanie dużymi strumieniami pieniądza stwarza możliwość zarobienia na tym. Tak jak powiedziałem - naszym celem jest działanie efektywnie, szybko, ale i z odpowiednim zarobkiem dla banku. Właściciel oczekuje przecież od nas zysku.
Rozumiemy, że wobec tego po podpisaniu umowy na obsługę kont unijnych zysk BGK w 2008 roku będzie większy niż prognozowane na ten rok 300 milionów złotych.
Mam nadzieję, że będzie większy niż tegoroczny.
O ile?
Nie wiemy.
Mógłby Pan pokusić się chociaż o rząd wielkości?
Jest jeszcze wiele niewiadomych, dotyczących m.in. funduszy, jakie będziemy obsługiwali, zasad, na jakich będziemy je obsługiwali, oraz wielkości strumieni pieniędzy. Dopóki elementy co do zakresu naszych zadań nie będą określone, trudno budować projekcje na przyszłość.
Dziękujemy za rozmowę.
fot. andrzej Cynka