Główne indeksy naszego rynku z marszu osiągnęły strefę wsparcia wyznaczoną przez "lukę" z 22 marca (WIG20: 3411-3432), którą wcześniej można było uznawać za rozsądny cel rozpoczętej w lipcu zniżki. Ta hipotetyczna linia obrony padła jednak praktycznie bez walki, a odwrót "byków" przybrał w czwartek postać panicznej rejterady. Wydaje się, że następną rozsądną linię obrony można ustawić w okolicach marcowych dołków. Dla WIG20 odpowiada to poziomowi nieco poniżej 3120 odległemu od czwartkowego zamknięcia o ok. 6 proc. Mniej więcej na tych poziomach nastąpiłoby wyzerowanie tegorocznych zysków z akcji, co zmniejszyłoby presję wynikającą z pokusy realizacji krótkoterminowych zysków. Niektóre europejskie indeksy osiągnęły już poziom marcowych dołków (np. Euro STOXX Blue Chip 50), co sugerowałoby, że koniec obecnej fali spadków jest bliski. Również S&P 500 na początku czwartkowej sesji w USA był od tego poziomu wsparcia odległy o zaledwie 1 proc. Równocześnie jednak rynkom wschodzącym do tego teoretycznego poziomu wsparcia brakowało jeszcze sporo. Gwałtowne rozszerzenie się spreadów obligacyjnych - zarówno korporacyjnych jako i rządów Emerging Markets - które nastąpiło w lipcu i na początku sierpnia przemawiało za głębszą korektą cen akcji na rynkach wschodzących, niż ta z lutego i marca. Tak też się stało. Powtórzenie spadku indeks MSCI Emerging Markets z maja/czerwca ub.r. (o 21 proc.) oznaczałoby osiągnięcie poziomu 38526, o 4 proc. przewyższającego poziom marcowego dołka. Wiosną 2006 roku ceny akcji na rynkach wschodzących spadały przez 35 dni. Powtórzenie tego scenariusza obecnie oznaczałoby dołek w okolicach 27 sierpnia. Oczywiście trudno przewidzieć, jakie jeszcze trupy i komu wypadną w najbliższych dniach z szafy, gdyż w ostatnich dniach "zaraza" przeniosła się na rynek krótkoterminowych bonów komercyjnych. Zgodnie z oczekiwaniami, oczywistym beneficjentem obecnej paniki są obligacje skarbowe krajów rozwiniętych. Traci również - choć na razie niezbyt dużo - złoty, co czyni z funduszy zagranicznych obligacji skarbowych jedyną właściwie klasę funduszy, której jednostki obecnie zyskują na wartości.

SEB TFI