Giełda papierów wartościowych to nie tylko fundusze

Polacy inwestują w fundusze na potęgę. I zarabiają też na potęgę. Czasami jednak zapominają, że giełda to nie tylko TFI

Publikacja: 28.08.2007 09:34

Gdy w 2000 roku na warszawskim parkiecie szalała hossa internetowa, funduszom inwestycyjnym daleko było do obecnej popularności. Od tego czasu aktywa TFI wzrosły przeszło 12-krotnie i mało kto o nich w Polsce jeszcze nie słyszał. O tym, ile można zarabiać na Arce czy Skarbcu, wie absolutnie każdy - od profesora uniwersytetu po sprzątaczkę. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę, ile można było zyskać, inwestując samodzielnie.

Nawet 107 procent zysku w rok

W ciągu 12 miesięcy (lipiec 2006-czerwiec 2007 r.) fundusze inwestycyjne naprawdę napełniły gotówką kieszenie swoich klientów. Rekordziści praktycznie podwoili pieniądze klientów. DWS Top 25 Małych Spółek zarobił ponad 107 proc., a Pioneer Małych i Średnich Spółek 100 proc. Nic dziwnego, że Polacy tak ochoczo biegną do instytucji finansowych, aby pokornie oddać im swoje pieniądze. I nie przerażają ich nawet dłuższe korekty na giełdzie.

Nie gorzej popisali się zarządzający mniej ryzykownymi funduszami. Portfele inwestycyjne najskuteczniejszych z nich puchły niemal o 40 procent. Najwyższym kunsztem popisali się szefowie Lukas Dynamiczny Polski i PZU Zrównoważony, którzy zarobili aż po 39 proc.

Jeżeli ktoś obawiał się o koniunkturę polskiego rynku lub po prostu zapragnął większej dywersyfikacji, mógł poszukać szczęścia w inwestycjach zagranicznych. Na polskim rynku działa już 12 funduszy oferujących możliwość ulokowania kapitału w akcjach firm notowanych w USA lub Europie Zachodniej. Osiągnięcia zarządzających były jednak w tym wypadku bardzo zróżnicowane. Najskuteczniejsi z nich, jak szef BPH Top Ameryka, potrafili zarobić dla klientów nawet 103 proc. Klienci tych najsłabszych, jak choćby Pioneer Akcji Amerykańskich, musieli się zadowolić zaledwie 3 procentami zysku.

Dla osób nie lubiących ryzyka, pozostawały jeszcze fundusze obligacji. Ten typ inwestycji nie daje wprawdzie krociowych zysków, jednak zapewnia oszczźdzającemu spore poczucie bezpieczeństwa. Najlepszy z nich - Pioneer Dochodu MIX 20 - zwiększył powierzone mu pieniądze o 8,8 proc. Jest to wynik niemal dwukrotnie wyższy niż średnia, która wyniosła w tej kategorii 4,5 proc.

Inwestorzy indywidualni, chociaż przybywa ich z roku na rok, zaczynają stawać się mniejszością na rynku wobec narodowego runu na TFI. A szkoda. Samodzielność na giełdzie wymaga oczywiście sporej dozy fachowej wiedzy i umiejętności, ale daje dostęp do szerszych możliwości. Jeżeli inwestor mierzy wysoko i postanowi samodzielnie zarządzać własnymi pieniędzmi, wynik może zadziwić nawet jego samego.

W ciągu ostatniego roku rynek objawił się dla przeciętnego inwestora jako kraina miodem i mlekiem płynąca. Gazetowe nagłówki regularnie obwieszczały o kolejnych rekordach indeksów. Niemałe zyski sprawiły, że w niepamięć odeszła spora korekta z maja ubiegłego roku, kiedy to z giełdy wyparowała przeszło piąta część kapitału. Przez ostatni rok WIG - główny wskaźnik obrazujący koniunkturę na GPW - zyskał na wartości 50 proc. Mógł więc z powodzeniem konkurować z osiągnięciami zarządzających funduszami inwestycyjnymi. Kto jednak umiejętnie wybierał spółki i potrafił trafnie rozpoznać trendy rynkowe, mógł zarobić o niebo więcej.

Budownictwo

nie miało sobie równych

Co do tego, która branża była czarnym koniem ostatnich 12 miesięcy, nikt chyba nie ma wątpliwości. Za fabrykę pieniędzy należy bezapelacyjnie uznać budownictwo. Indeks spółek z tej branży - WIG-Budownictwo - urósł we wspomnianym czasie 142 proc. Wystarczyło tylko wybrać losowo kilka przedsiębiorstw, kupić ich papiery i już w ciągu roku można było podwoić kapitał. I chociaż nie każdy jest specjalistą w dziedzinie budownictwa, opłacało się jednak podjąć ryzyko, ponieważ oznaki boomu rok temu było widać jak na dłoni. Ożywienie koniunktury już wówczas stawało się jasne, a o tym, że niedostatek mieszkań pcha ceny do góry, wiedziało każde dziecko. Na to nałożyły się jeszcze fundusze europejskie. Pieniądze płynące do kraju szerokim strumieniem rozbudziły nadzieje analityków, że Polska może powtórzyć sukces Hiszpanii. W 1981 r. zanim do Hiszpanii zaczęła płynąć unijna gotówka, na 1000 mieszkańców przypadało 390 mieszkań. W ciągu zaledwie 20 lat wskaźnik ten wzrósł do 510, bijąc nawet średnią unijną. W Polsce na 1000 obywateli przypada obecnie tylko 330 własnych M. Jaki z tego wniosek? Choć, jak mówią analitycy, wzrost cen mieszkań może wkrótce wyhamować, przed branżą budowlaną jest jeszcze kilka tłustych lat.

Na boomie na rynku nieruchomości nie omieszkały skorzystać fundusze inwestycyjne. Przykładem może być INF Subfundusz Budownictwa i Nieruchomości Plus, który powstał pod koniec grudnia ubiegłego roku. Od tego czasu zarządzającym udało się zarobić dla swoich klientów 8,5 proc. Wynik być może nie powala na kolana, ale warto pamiętać, że połowę aktywów funduszu stanowią instrumenty dłużne (czyli obligacje i bony skarbowe), więc ryzyko jest znacznie mniejsze niż podczas inwestycji na giełdzie.

Dobry czas informatyki

Nieźle też dały zarobić inwestorom spółki z branży informatycznej. WIG-Informatyka - indeks tego sektora - zyskał w ciągu ostatniego roku ponad 64 proc. Jest to zasługa między innymi Asseco Poland. Tworząca oprogramowanie dla przedsiębiorstw firma, która ma obecnie największy udział w indeksie, we wspomnianym czasie podwoiła wartość.

142 proc., 64 proc. - zyski, które można było zarobić, lokując oszczędności w giełdowych reprezentacjach poszczególnych sektorów gospodarki, wyglądają imponująco, ale to jeszcze nic w porównaniu z pojedynczymi firmami. Inwestorzy, którzy trafnie wybrali spółki, a przy tym mieli trochę szczęścia, które wydaje się tu nieodzowne, mogli osiągnąć czterocyfrowe zyski.

Spekulanci zyskali krocie

Rekordzistą w okresie lipiec 2006-czerwiec 2007 r. należy okrzyknąć Polną. Stopa zwrotu, jaką można było uzyskać, inwestując w nią swoje oszczędności, wyniosła prawie 1630 proc. Co to oznacza? Tyle że każdy, kto rok temu kupił papiery za przynajmniej 60 tysięcy złotych, dziś może się już tytułować milionerem. Polna zajmuje się produkcją automatyki przemysłowej i ciepłowniczej.

Firma ze stajni znanego inwestora Zbigniewa Jakubasa jeszcze w 2005 roku była w kłopotach finansowych, a giełdowi gracze patrzyli na nią ze sporym dystansem. Z czasem spółce udało się jednak zrestrukturyzować i rok 2006 udało się już zamknąć nad kreską. Stopniowej poprawie rentowności towarzyszyły coraz lepsze wyceny inwestorów. Wskaźnik ceny do zysku, który na początku bieżącego roku nie przekraczał 15, obecnie znajduje się powyżej 25.

Optymizm graczy podsycają dodatkowo pozytywne informacje, które firma od czasu do czasu umiejętnie rzuca na rynek. Ostatnio Polna stała się nawet oczkiem w głowie spekulantów, dzięki plotkom o nowej emisji. W samym tylko dniu, kiedy ta informacja została oficjalnie potwierdzona przez propozycje uchwał na walne zgromadzenie akcjonariuszy, kurs wzrósł o 17 proc. Chociaż wyceny akcji nie są już najniższe, fakt, że spółka ma wciąż nowe pomysły na rozwój i szuka na nie kapitału, wciąż może budzić optymizm inwestorów.

Inwestycja roku

- deweloperzy

Niewiele gorzej od Polnej wypadł inny ulubieniec spekulantów - Polnord. Ceny papierów dewelopera zwyżkowały w minionym roku o 1390 proc., popychane w górę przede wszystkim oczekiwaniami. Podobnie jak w przypadku Polnej, kondycja finansowa Polnordu jeszcze niedawno nie należała do najlepszych. Zaledwie w zeszłym roku spółka zanotowała przeszło 40 mln zł straty netto, a już w I kwartale 2007 r. udało się wyjść na prostą. Zysk operacyjny po raz pierwszy od dawna był dodatni i wyniósł 5,8 mln zł. Coraz bardziej optymistyczni są również profesjonaliści. W raporcie analitycznym z początku lipca analitycy CDM Pekao uznali, że walory dewelopera wciąż są niedoszacowane. Zwrócili uwagę między innymi na fakt, że Polnord posiada największy pod względem obszaru bank ziemi, co w miarę realizacji projektów inwestycyjnych może dać niemały potencjał wzrostu.

Prawdziwą fabryką pieniędzy okazał się też bohater graczy lubiących spore ryzyko - Gant. Firma - podobnie jak Polnord - realizuje projekty deweloperskie. Chociaż w tym wypadku aprecjacja kursu przez ostatnie 12 miesięcy była mniejsza i wyniosła "zaledwie" 870 proc., to przez ostatnie dwa lata Gant nie miał sobie równych. Papiery zwiększyły swoją wartość aż 45-krotnie. I choć w ostatnim czasie wzrost cen wyraźnie przystopował, wciąż bardzo możliwe, że podczas tej hossy deweloper nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Czy inwestować na giełdzie samodzielnie, czy też powierzyć nasze pieniądze profesjonalistom, to pytanie, na które musi sobie odpowiedzieć każdy, kto chce oszczędzać na giełdzie. Samodzielne inwestowanie z jednej strony kusi sporymi możliwościami, ale z drugiej - wymaga więcej wiedzy i umiejętności. Fundusze to mniej pracy, ale też konieczność polegania na kimś innym w zarządzaniu naszymi pieniędzmi. Ostatnio coraz więcej rodaków decyduje się na drugi wariant.

W okresie od końca czerwca 2006 r. do końca czerwca 2007 r. aktywa towarzystw funduszy inwestycyjnych zwiększyły się z 77 mld zł do 138 mld zł. Kapitalizacja GPW zwiększyła się w tym czasie z 336 mld do 587 mld. Decyzja, jak inwestować pieniądze, nie jest łatwa, ale warto ją dobrze przemyśleć, by później móc cieszyć się pomnożonymi środkami.

Żyła złota

W okresie od lipca

2006 do czerwca 2007 r.

warszawski parkiet okazał się prawdziwą kurą znoszącą złote jaja. Skorzystali na tym wszyscy, których oszczędności jakąś drogą trafiły

na giełdę. Ci, którzy lokowali pieniądze w funduszach,

mogli zarobić ponad 100 proc. Szczęściarze, którzy

inwestowali na rynku akcji

samodzielnie i kupili

giełdowych liderów,

mieli szansę nawet na czterocyfrowe zyski.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy