Biegli sądowi wycenili lubelskie przedsiębiorstwo na 30,2 mln zł. - Taka też będzie minimalna cena wywoławcza dla potencjalnych zainteresowanych - mówi Janusz Podleśny, syndyk Instalu Lublin. Przypomnijmy, że giełdowa spółka jest w upadłości likwidacyjnej. Przesądziły o tym błędy proceduralne przy zatwierdzaniu układu, a nie kłopoty finansowe. Decyzją sędziego komisarza, sprzedaż zorganizowanej części przedsiębiorstwa (z załogą) odbędzie się w drodze przetargu.
- Wygra oferta z najwyższą ceną - informuje syndyk. Jego zdaniem, rozstrzygnięcia należy oczekiwać 7 listopada. Wcześniej zainteresowani będą mieć sześć tygodni na złożenie wiążących ofert.
Środki uzyskane ze sprzedaży firmy trafią w pierwszej kolejności do wierzycieli (chodzi o około 12,5 mln zł). Reszta pieniędzy zostanie rozdzielona pomiędzy akcjonariuszy (najwiekszym jest Mostostal Export, który kontroluje 72 proc. kapitału). - Moment sprzedaży przedsiębiorstwa wydaje się całkiem korzystny. Spółka jest rentowna i, co ważne, nie ma problemów z zapełnieniem portfela zleceń - twierdzi J. Podleśny. Potwierdza, że kolejne kwartały powinny także zakończyć się "na plusie". W I półroczu Instal Lublin zarobił na czysto blisko 1,5 mln zł przy ponad 26 mln zł sprzedaży.
Dobra kondycja finansowa sprzedawanej firmy pozwala wnioskować, że nie zabraknie chętnych do udziału w przetargu. Nieoficjalnie wiadomo, że kilka firm interesowało się skupem wierzytelności Instalu. Atutem spółki jest m.in. ponad 3-hektarowa działka w Lublinie oraz powierzchnie biurowo-magazynowo-produkcyjne (ponad 12 tys. mkw.). Niewykluczone, że w jakiś sposób do gry włączy się także Mostostal Export. Wczoraj nie udało nam się skontaktować z jego prezesem Michałem Skipietrowem.
W poniedziałek akcje Instalu Lublin kosztowały 6,05 zł, po spadku kursu o 1,5 proc.