Już za niewiele ponad trzy lata obywatele połowy państw członkowskich Unii Europejskiej będą mieli całkowitą swobodę wyboru przedsiębiorstwa, które zajmie się przesłaniem ich listów. Rada UE przyjęła wczoraj budzący kontrowersje plan pełnej liberalizacji rynków usług pocztowych.

Reforma dotyczy przesyłek ważących poniżej 50 gramów - segmentu kontrolowanego dotąd przez narodowych monopolistów w 22 z 27 krajów Unii. W krajach Starej Europy stracą one wszelkie przywileje w 2011 r., co stało się powodem kolejnego w ostatnich tygodniach sporu na linii Bruksela - Paryż. Komisja Europejska naciskała na jeszcze szybsze tempo zmian, ale ostatecznie uległa argumentacji grupy państw z Francją na czele, które obawiają się o los krajowych podmiotów i ich pracowników.

Możliwość przedłużenia wprowadzania nowych przepisów o kolejne dwa lata - do 2013 r. - wywalczyły nowe państwa członkowskie. Podobnej ulgi udzielono krajom wyspiarskim i tym o dużym rozproszeniu ludności, takim jak Cypr, Grecja i... Luksemburg. Warszawa już sygnalizowała, że skorzysta z tego udogodnienia. - Polsce ten dodatkowy czas, poza rozwiązaniem problemu finansowania usługi powszechnej, pozwoli na przeprowadzenie planowanej przez rząd komercjalizacji Poczty Polskiej - mówi nam Radosław Kazimierski, rzecznik przedsiębiorstwa.

Obowiązujące w tej dziedzinie przepisy UE wygasną z końcem 2008 r. Projekt nowej dyrektywy Komisja przygotowała jesienią 2006 i od tej pory toczyły się wokół niego polityczne targi. Podnoszono m. in., że całkowite uwolnienie rynku spowoduje pogorszenie się jakości usług dostarczanych klientom zamieszkałym daleko od ośrodków miejskich. W końcu dyrektywa zezwoli państwom na subsydiowanie przedsiębiorstw takich jak Poczta Polska czy francuska La Poste, które będą musiały dostarczać listy i paczki do każdej lokalnej placówki co najmniej raz dziennie, pięć dni w tygodniu.

iht. com, euobserver