Kurs franka szwajcarskiego w złotych znalazł się wczoraj na najniższym poziomie od połowy 2001 r. Za franka trzeba było zapłacić mniej niż 2,25 złotego.
- Ta sytuacja to efekt jednoczesnej siły złotego oraz słabości franka na międzynarodowych rynkach - tłumaczy Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Bank Polska. Według niego, frank jest słaby, bo inwestorzy na rynkach finansowych wykorzystują go do tzw. carry trade. Zaciągają nisko oprocentowane pożyczki we frankach i kupują aktywa denominowane w innych walutach. Jednak żeby dokonać zakupu, muszą sprzedać franka, co prowadzi do spadku jego kursu.
Frank jest jedną z najpopularniejszych walut wśród osób zaciągających w Polsce kredyty mieszkaniowe. Słabość szwajcarskiej waluty to dla nich dobra wiadomość. Osłabienie franka powoduje zmniejszenie przeliczonych na złote comiesięcznych rat i kwoty pozostającej do spłaty.
Czy skorzystają również osoby, które na pożyczkę we frankach zdecydują się teraz? - Przy wysokim kursie złotego zwiększa się ryzyko osłabienia. To zaś może spowodować pojawienie się przeliczeniowych strat kursowych - mówi Jacek Wiśniewski. Zastrzega jednak, że ewentualny spadek kursu złotego zostanie przynajmniej w części zamortyzowany przez różnicę w oprocentowaniu. Kredyty denominowane we frankach są o kilka punktów procentowych tańsze niż pożyczki w złotych.
Dla klientów banków ważniejsze powinno być to, czy grozi nam trwalsze odwrócenie trendu aprecjacji złotego wobec franka. - Wśród czynników krajowych najważniejsze są finanse publiczne i deficyt na rachunku obrotów bieżących - ocenia ekonomista Raiffeisen Bank Polska. Jego zdaniem, sytuacja budżetu jest pod kontrolą. Zagraniczni inwestorzy zaś przynajmniej w tej chwili do wzrostu deficytu w wymianie handlowej podchodzą z dużo większym spokojem niż kilka lat temu