Czeka nas wzrost inflacji

Podwyżki cen produktów zbożowych, mleczarskich, mięsa, warzyw i owoców znajdą odzwierciedlenie w danych inflacyjnych i przejściowo podniosą wskaźnik CPI

Publikacja: 11.10.2007 09:33

Wiele wskazuje na to, że najlepsze dane dotyczące inflacji mamy już za sobą, a w najbliższych miesiącach możliwe jest globalne przyspieszenie wzrostu cen. U podstaw spodziewanego nasilenia się procesów inflacyjnych leżą przede wszystkim wysokie ceny żywności oraz ropy naftowej.

Na rynkach rolnych obserwujemy nierównowagę między popytem i podażą. Znaczny popyt na zboża i mleko zgłaszany jest przez kraje rozwijające się Azji oraz północnej Afryki. Z drugiej strony podaż ograniczona jest niskimi zbiorami, szczególnie na kontynencie australijskim, dotkniętym suszą. Wzrostowi cen mleka sprzyjają limity jego produkcji w Unii Europejskiej. Mimo niezłych zbiorów roślin oleistych ich ceny również wzrastają, co jest pokłosiem rosnącego popytu związanego z produkcją bioetanolu.

W Stanach Zjednoczonych indeks cen wydatków konsumpcyjnych PCE, w ocenie Rezerwy Federalnej najbardziej wiarygodny miernik inflacyjny, wyniósł w sierpniu 1,8 proc. Na takim samym poziomie ukształtował się również bazowy indeks PCE (powstały po wyłączeniu cen żywności i energii). Oznacza to, że inflacja znalazła się w tzw. comfort zone, definiowanej przez przedstawicieli Fedu jako przedział 1-2 proc.

Nie ma jednak złudzeń, że już w tym roku dalszego spadku inflacji nie zaobserwujemy. Na przeszkodzie staną przede wszystkim drożejąca żywność oraz surowce. Ceny pszenicy wrosły w Stanach Zjednoczonych o ponad 25 proc. Z kolei na rynku surowców koniec ubiegłego roku przyniósł znaczne spadki cen, stąd też wskutek efektu niskiej bazy należy oczekiwać wzrostu wskaźników inflacyjnych w czwartym kwartale bieżącego roku. Co więcej, Stany Zjednoczone mogą stać się "importerem" inflacji, szczególnie wobec coraz słabszego dolara.

Wysoka inflacja dotknęła również Chiny mimo prowadzonej przez bank centralny restrykcyjnej polityki monetarnej. W sierpniu inflacja wzrosła do 6,5 proc. z 5,6 proc. miesiąc wcześniej. Przyczyną wzrostu inflacji były ceny żywności, w szczególności mięsa. Podrożało ono o 49 proc. w wyniku gwałtownego spadku podaży wieprzowiny, będącego konsekwencją serii chorób występujących wśród trzody chlewnej. Wyższy poziom inflacji dotknie również większość krajów europejskich. Wskazują na to ostatnie wstępne dane Eurostatu o wzroście cen we wrześniu. Wskaźnik HICP dla strefy euro ukształtował się na poziomie 2,1 proc. wobec 1,7 proc. w sierpniu i po raz pierwszy od roku przekroczył cel Europejskiego Banku Centralnego. Wzrost inflacji jest skutkiem słabych zbiorów na kontynencie europejskim. Niska podaż płodów rolnych dotknęła także region Europy Środkowo-Wschodniej, choć Polska jest niejako wyjątkiem pod tym względem. Niemniej jednak sytuacja w gospodarce międzynarodowej nie pozostanie bez wpływu na ceny w naszym kraju. Obserwowane już we wrześniu podwyżki cen produktów zbożowych, mleczarskich, mięsa, warzyw i owoców znajdą odzwierciedlenie w danych inflacyjnych i przejściowo podniosą wskaźnik CPI.

W obliczu nasilającej się presji inflacyjnej ze strony czynników podażowych nasuwa się pytanie o zachowanie się banków centralnych w kontekście polityki pieniężnej. Czy Fed zdecyduje się dalej obniżać stopy procentowe, mając świadomość, że pod koniec roku inflacja może wzrosnąć nawet w okolice 4 proc.? Czy EBC, mimo rosnących zagrożeń dla wzrostu gospodarczego, utrzyma restrykcyjną politykę pieniężną, aby sprowadzić inflację poniżej 2 proc.?

Skuteczność polityki pieniężnej w przeciwdziałaniu inflacji wywołanej czynnikami podażowymi jest niewielka. Wydaje się zatem, że strata dla gospodarki z tytułu wyższych stóp procentowych byłaby znacznie większa niż zagrożenie przejściowym wzrostem inflacji. Kluczowa dla władz monetarnych jest odpowiedź na pytanie, jak długo będzie utrzymywał się wyższy poziom inflacji oraz czy zaobserwujemy efekty drugiej rundy wzrostu cen żywności i surowców.W przypadku Rezerwy Federalnej najbardziej prawdopodobnym działaniem jest prowadzenie takiej polityki pieniężnej, która nie pozwoliłaby na deprecjację waluty, co niwelowałoby wzrost cen importu, a jednocześnie nie była zbyt restrykcyjna, co szkodziłoby wzrostowi gospodarczemu. Mogłoby to oznaczać szybką obniżkę stóp procentowych przy jednoczesnym "jastrzębim" komunikacie, który miałby na celu umocnienie dolara. Taki ruch nie pozwoliłby na ukształtowanie się oczekiwań co do dalszych cięć stóp i jednocześnie oddalił zagrożenie dla wzrostu gospodarczego.

analityk BGŻ

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy