Indeks mierzący oczekiwania niemieckich inwestorów co do wzrostu gospodarczego, liczony przez Centrum Badań Europejskiej Gospodarki (ZEW), niespodziewanie utrzymał się na poziomie minus 18,1 pkt, chociaż analitycy oczekiwali, że spadnie po raz piąty z rzędu, do minus 22 pkt.
Wygląda więc na to, że inwestorzy przestali bać się skutków kryzysu, który wstrząsnął rynkami finansowymi w wakacje.
- Głównym czynnikiem ryzyka dla rozwoju koniunktury w Niemczech w ciągu następnych sześciu miesięcy jest eksport, który z powodu mocnego euro i słabej kondycji amerykańskiej gospodarki może spaść - stwierdził prezes ZEW Wolfgang Franz. Zwrócił natomiast uwagę, że z powodu malejącego bezrobocia można oczekiwać wzrostu konsumpcji, która może napędzić gospodarkę.
Innego zdania są eksperci z instytutu DIW, którzy oceniają, że wydatki na konsumpcję będą spadać. Skorygowali prognozę wzrostu gospodarczego w tym roku z 2,6 proc. na 2,4 proc. Instytut przewiduje, że w przyszłym roku tempo zwolni do 2,1 proc., chociaż poprzednio obliczał je na 2,5 proc.
Lepszy od oczekiwań odczyt indeksu ZEW nie przyczynił się wczoraj do poprawy nastrojów na giełdzie we Frankfurcie. Trochę pomógł za to notowaniom euro, za które płacono po 1,4215 USD, wobec 1,4175 USD dzień wcześniej.