Krzysztof Opawski z firmy Saski Partners uważa, zasadnicza słabość polskiego rynku polega na tym, że mamy bardzo mało dużych przedsiębiorstw. - Taką mamy strukturę gospodarki - mówi. - Nawet jeśli przyjrzymy się największym polskim firmom, takim jak Telekomunikacja Polska czy PKN Orlen, to są one karzełkami w swojej branży w skali globalnej. Istnieją oczywiście branże niszowe, w których polskie przedsiębiorstwa odgrywają znaczącą rolę na świecie. Przykładem może być KGHM, ale można znaleźć w Polsce inne przedsiębiorstwa, które mają mocną pozycję na świecie w bardzo specyficznych, wąskich dziedzinach. Generalnie jednak z punktu widzenia dużych banków inwestycyjnych w Polsce ciągle nie dzieje się wystarczająco dużo. Brakuje dużych transakcji zarówno na rynku fuzji i przejęć, jak i wśród ofert publicznych. Trochę lepiej jest na rynku długu - uważa.
- W tej chwili w Polsce najwięcej M&A odbywa się w sektorze średnich przedsiębiorstw - kontynuuje Krzysztof Opawski. - Duże banki inwestycyjne praktycznie się tym nie interesują. Ponadto duże transakcje można robić gdziekolwiek, nawet nie posiadając miejscowego biura. Przykładowo Goldman Sachs obsłużył dwie z największych transakcji na naszym rynku (przejęcie Możejek przez PKN, sprzedaż Aster), nie mając w ogóle obecności w Polsce - mówi.
Brakuje chińskich murów
Według niego kolejną cechą, która odróżnia Polskę od rozwiniętych rynków, jest odmienny charakter działalności domów maklerskich. - Na świecie przy przeprowadzaniu ofert publicznych zwraca się uwagę na bardzo precyzyjny podział ról doradztwa, dystrybucji i analityków, którzy piszą raporty. W Polsce jest przeważnie inaczej. Polskie domy maklerskie mają takie przekonanie, że są ostoją bankowości inwestycyjnej chociaż często nie przestrzegają zasad profesjonalnych obowiązujących w branży na świecie - zaznacza.
Jego zdaniem, doradztwo w zakresie corporate finance, na które składa się wycena firmy, strategia sprzedaży, ocena alternatywnych sposobów zdobycia kapitału i to wszystko, co jest strategią finansową firmy, powinno być domeną banku inwestycyjnego. Z kolei analitycy zatrudniani przez dom maklerski powinni działać w interesie inwestorów. - Dom maklerski stoi właściwie po stronie inwestora - mówi K. Opawski. - To powinno być kompletnie oddzielone od doradzania firmie. Tymczasem w Polsce domy maklerskie próbują robić wszystko. Sporządzają jednocześnie wycenę firmy dla firmy oraz dla inwestorów - dodaje.