Kupując polisy strukturyzowane klienci powinni dokładnie czytać warunki dotyczące konstrukcji produktu. Niektóre sformułowania mogą sugerować, że zysk wcale nie będzie pokaźny, a czasem może okazać się niewielki. Przykładem może być polisa, która gwarantuje klientowi "najniższy zysk z bezwzględnej zmiany jednego z pięciu indeksów giełdowych, w stosunku do jego wartości początkowej". Zysk jest ograniczony z góry do 20 proc. w całym trzyletnim okresie inwestycji. Około 85 proc. zainwestowanych środków jest lokowane w instrumenty bezpieczne, które po trzech latach gwarantują zwrot kapitału. Reszta kwoty może być zainwestowana w opcje na 2 spośród 6 indeksów. Na zakończenie umowy klient otrzymuje 100 proc. wpłaconej kwoty oraz udział w najmniejszej zmianie wartości indeksu. Z wyliczeń firmy Ernst&Young wynika, że w hipotetycznej sytuacji, w której pierwszy indeks wzrasta przykładowo o 2 proc., a pozostałe o 5, 10, 15 czy 20 proc., klient otrzyma i tak 2 proc. Natomiast zysk firmy oferującej może być wyższy. Dlaczego? Jeśli bank zainwestuje 15 proc. wolnych środków w dwie opcje, na których zarobi 2 proc. i 5 proc., to klientowi odda przyrzeczone 2 proc. (najniższa wartość), a sam zgarnie zysk w wysokości 5 proc. Jeśli wszystkie pieniądze zainwestuje w jedną opcję, to podzieli się zyskiem z klientem. - Tym samym nie inwestując żadnych środków, wystawca tego instrumentu może zarobić np. 5 proc. lub nawet więcej, w zależności od wyniku drugiej opcji - mówi Zbigniew Bakota z Ernst & Young. Według niego, struktura opisana powyżej odzwiercie dla jeden z najświeższych wspólnych produktów oferowanych przez Xeliona i Allianza.
Komu to się opłaca?
- Czy na tej strukturze zarabia Xelion, Allianz i bank, który ten instrument wystawi? Oczywiście tak. Czy to jest korzystne dla klienta? Tak - bo klient ma szansę nawet na 20 proc. zysku przy gwarancji 100 proc. kapitału - podkreśla Z. Bakota. Jednak jego zdaniem, na rynku można znaleźć tańszy produkt, dający gwarancję kapitału, np. obligacje skarbowe, choć te mają z góry określoną rentowność.
Nie jest aż tak drogo?
Jednym z problemów przy zakupie polis są także marże, jakie pobierają firmy za wejście czy wyjście z produktu. Ale - według eksperta E&Y - marże na tych polisach są i tak niższe od tych płaconych za produkty, które codziennie kupujemy w sklepie. Z taką opinią nie zgadza się jednak Mateusz Walczak z firmy New World Alternative Investments, oferującej polisy dla zamożnych klientów. - Największym zagrożeniem wizerunkowym dla tego typu produktów są właśnie marże - uważa. Jego zdaniem, mimo sukcesu niektórych polis, były również w ostatnich latach takie produkty, które po okresie inwestycji dawały klientom jedynie zwrot kapitału.