Ostatnie wyceny jednostek funduszy akcji inwestujących na warszawskim parkiecie są bezlitosne. Ogromna większość funduszy znalazła się pod kreską. Podobnie w przypadku stóp zwrotu za ostatni miesiąc. A straty z minionego kwartału sięgały w kilku przypadkach nawet kilkunastu procent.
Dla porównania: jeszcze 30 października dzienne stopy zwrotu z niemal wszystkich funduszy polskich akcji były na plusie. Największa strata wyniosła wówczas 0,54 proc. Jednocześnie zysk wypracowany przez fundusz w ostatnim miesiącu tylko w jednym wypadku był ujemny.
Czy klienci towarzystw zdążyli już przestraszyć się serii spadkowych sesji na warszawskiej GPW i rozpoczęli ucieczkę z funduszy? Jak się okazuje: i tak, i nie. Pojawiły się pierwsze umorzenia, ale pojawiają się też tacy, którzy spadające wartości jednostek postrzegają jako świetną okazję do taniego wejścia w inwestycję.
W największych TFI na rynku nie widać jeszcze fali umorzeń jednostek. Jednak pewne nerwowe ruchy już się rozpoczęły. - W naszych funduszach widzimy niewielki odpływ środków, ale nie ma masowych umorzeń - przyznaje Robert Fijołek, zarządzający funduszami z oferty BPH TFI. Zmiany w zachowaniu klientów widzi również Adrian Adamowicz, wiceprezes Pioneer Pekao TFI. - Zauważyć można mniejsze niż zwykle zakupy jednostek funduszy polskich akcji. Lecz w sierpniu tego roku ruchy klientów były znacznie bardziej nerwowe - komentuje.
Zazwyczaj jednak klienci TFI nie rezygnują z funduszy całkowicie, a jedynie przenoszą pieniądze do innych produktów. - Widać, że inwestorzy z większą uwagą oceniają swój profil ryzyka i decydują się coraz częściej na produkty o mniejszym udziale akcji - komentuje Tomasz Jędrzejczak, prezes Legg Mason TFI. - Klienci często wypłacane z funduszy akcji środki wkładają do mocniej zdywersyfikowanych funduszy akcyjnych, czyli tych inwestujących w tzw. wschodzącej Europie - dodaje Robert Fijołek. Adrian Adamowicz wspomina też o wzmożonym zainteresowaniu funduszami akcji azjatyckich.