- Powinniśmy utrzymać w przyszłym roku 20-proc. tempo wzrostu przychodów - zapowiedział na wtorkowej konferencji prasowej Janusz Filipiak, prezes Comarchu. W 2006 roku informatyczna spółka miała 491 mln obrotów (na poziomie skonsolidowanym). Po trzech kwartałach tego roku wpływy wynoszą 410 mln zł i są o 33 proc. większe niż rok temu. - W całym 2007 roku sprzedaż powinna przekroczyć 600 mln zł - oświadczył J. Filipiak.
Przyznał, że firma ma problemy z utrzymaniem dotychczasowej rentowności operacyjnej. - W całym 2007 roku wskaźnik powinien sięgnąć 8 proc. Rok temu był o 1-2 pkt proc. wyższy - mówił prezes.
Powodem spadku rentowności są rosnące w bardzo szybkim tempie koszty wynagrodzeń. Fundusz płac w spółce w III kwartale był o 35 proc. wyższy niż rok wcześniej. - Pensja około 130 menedżerów wyższego szczebla przekracza już 6 tys. euro. Ponad 330 menedżerów ze średniej półki zarabia 2-2,5 tys. euro - podawał przykłady prezes.
Zapowiedział, że Comarch ograniczy tempo przyjmowania nowych pracowników. - W 2006 roku zatrudniliśmy 607 osób. W tym roku przybędzie ich około 300 - oznajmił.
Firma zdecydowała, że skoncentruje sprzedaż zagraniczną, która zapewnia około 20 proc. rocznych przychodów, na wybranych rynkach. - Rezygnujemy z tak egzotycznych kierunków jak Iran. Stawiamy na Stany Zjednoczone i Amerykę Południową oraz Europę. Zamkniemy niektóre oddziały, a uruchomimy nowy we Frankfurcie nad Menem - mówił J. Filipiak.