Aż 147 milionów Amerykanów wzięło udział w promocjach organizowanych przez sklepy w ciągu minionego weekendu - podała Krajowa Federacja Detalistów (NRF). Kupujących było o 4,8 proc. więcej niż rok temu, co z nawiązką zrekompensowało fakt, że każdy z nich zostawiał w kasach placówek handlowych średnio o 3,5 proc. mniej pieniędzy niż w 2006 r.
W danych firmy ShopperTrak RTC, monitorującej sprzedaż w 50 tysiącach punktów handlu detalicznego, wynika, że sprzedaż w tzw. Czarny Piątek zwiększyła się o 8,3 proc., czyli bardziej od prognoz.
Prognozy (na razie) bez zmian
A prognozy na cały sezon przedświątecznych zakupów, obejmujący listopad i grudzień, są tym razem wyjątkowo kiepskie. Pesymiści przewidują nawet spadek obrotów detalistów, optymiści - wzrost najwolniejszy od kilku lat. Powodem jest największa od kilkunastu lat dekoniunktura na rynku nieruchomości (zmniejszyły się możliwości korzystania z pożyczek hipotecznych), wzrost kosztów kredytu czy wysokie ceny benzyny i żywności. Wszystko razem sprawia, że na prezenty może być mniej pieniędzy niż w poprzednich latach.
Tymczasem to, ile wydadzą Amerykanie na zakupy, ma ogromne znaczenie nie tylko dla ich własnej gospodarki, ale także wielu innych - przede wszystkim chińskiej. W listopadzie i grudniu mieszkańcy Stanów wydają jedną piątą pieniędzy przeznaczonych na konsumpcję w całym roku. W sam "Czarny Piątek" wydatki szacowane są na około 20 mld USD.