Dziesięciu uwzględnionych w ankiecie ISB ekonomistów oczekuje, że wskaźnik wzrostu cen i usług konsumpcyjnych (CPI) wyniósł w marcu średnio 3,43% r/r. Prognozy oscylują między 3,2% a 3,7%. Natomiast resort finansów szacuje lutowy poziom wskaźnika CPI na 3,5%.
Analitycy byli tym razem zgodni w ocenie przyczyn wzrostu inflacji i jednoznacznie wskazywali na ceny ropy, które w naturalny sposób wpłynęły na wzrost cen paliw. Jednak większej inflacji udało się uniknąć dzięki systematycznemu umacnianiu się złotego.
"W marcu miała miejsce korekta ostatniego gwałtownego wzrostu cen paliw, który miał miejsce w lutym, co wpłynęło na spadek dynamiki rocznej cen w kategorii 'transport'. Z drugiej jednak strony kluczowym czynnikiem stymulującym inflację pozostaje obecnie słaby złoty, którego wpływ był wyraźnie widoczny w odczycie inflacji cen producentów (PPI) za luty (podrożały m. in. pojazdy samochodowe, odzież, maszyny i urządzenia), która może z lekkim opóźnieniem przełożyć się na inflację konsumencką" - powiedział analityk Banku BPH Piotr Piękoś.
Ekonomista dodał, że w konsekwencji deprecjacji złotego w marcu istotnie podrożała też żywność, a zwłaszcza owoce i warzywa. W marcu miała również miejsce zmiana sposobu płacenia akcyzy za energię elektryczną (obecnie płatnikiem są dystrybutorzy, a nie producenci, jak dotychczas), co mogło wpłynąć na lekki wzrost końcowych cen energii dla odbiorców indywidualnych.
"W kolejnych miesiącach powinniśmy mieć do czynienia z powolnym procesem dezinflacji w związku ze spowolnieniem gospodarki, który będzie jednak istotnie wyhamowywany przez efekty kursowe" - oczekuje Piękoś.