Za wspólną walutę pod koniec dnia płacono tylko 4,47 zł, podczas gdy kurs na początku dnia wynosił 4,52 EUR/PLN. Co było przyczyną aprecjacji złotego? – Poprawa sytuacji na Łotwie – wyjaśnia Marek Wołos, analityk Domu Maklerskiego TMS Brokers. Premier sąsiadującego z Polską kraju uzyskał zgodę związków zawodowych i przedsiębiorców na zmniejszenie wydatków budżetowych w 2009 r. o około 1 mld USD (około 10 proc. wszystkich wydatków). Wołos tłumaczy, że w efekcie ci inwestorzy, którzy grali na osłabienie łotewskiej waluty, czyli łata, zamknęli swoje pozycje.
Analityk TMS Brokers zauważa, że efektem zapowiedzi premiera Łotwy było nie tylko umocnienie się złotego, ale również węgierskiego forinta czy czeskiej korony. – Nastąpiło to nawet pomimo kolosalnych problemów Węgier – zwraca uwagę Wołos.
Optymistyczne wieści z Łotwy to jednak niejedyne przyczyny wczorajszego wzrostu wartości złotego. Zdaniem Wołosa, miał na to wpływ także duży popyt na obligacje na rynku wtórnym. Analityk TMS Brokers wskazuje także, że na kurs złotego wpłynęło również umocnienie się euro do dolara.
Polska waluta może się jeszcze w tym tygodniu umocnić, bo w czwartek, który jest dniem wolnym od pracy, liczba transakcji na rynku będzie ograniczona.
Zdaniem Wołosa, umocnienie się złotego względem europejskiej waluty jest krótkotrwałe. – Pomysł z wypłatą gigantycznej dywidendy przez PKO BP wskazuje, że resort finansów ma problemy z budżetem. To w średnim terminie wpłynie na osłabienie się złotego. Pod koniec miesiąca zapewne za euro trzeba będzie zapłacić między 4,50 a 4,60 zł. Obstawiałbym jednak, że bliżej 4,60 – kończy Wołos.