[b]Czy uruchomienie w bankach usługi tzw. nielicencjonowanego doradztwa i przez to możliwość oferowania konkretnych funduszy, w tym z własnej grupy kapitałowej, nie doprowadzi do zamknięcia architektury w modelu sprzedaży funduszy, która już zaczęła się otwierać? Czy to nie jest krok w tył?[/b]
To może się przyczynić do koncentracji na sprzedaży produktów z własnej grupy kapitałowej. Jednak nie widziałbym w tym zagrożenia dla branży. Po pierwsze, dane historyczne pokazują, że dobre wyniki sprzedaży potrafią notować też te TFI, które nie należą do bankowych grup. I to zanim banki zaczęły się otwierać na sprzedaż produktów innych TFI, nie tylko własnego. Po drugie, tego typu praktyki są stosowane na całym świecie. Nie bylibyśmy zatem wyjątkiem.
[b]Nie obawia się pan, że ucierpią na tym klienci? Będą mieć de facto ograniczony dostęp do oferty rynkowej.[/b]
Jeżeli nie będą zadowoleni z oferty, pójdą po fundusz do innego banku lub do pośrednika finansowego, u którego architektura może być bardziej otwarta, choć trzeba pamiętać, że też nie w pełni.
[b]Wierzy pan, że masowy klient będzie świadomy tego, że bank z pewną premedytacją doradza mu konkretny fundusz? I że klient będzie wiedział, iż w innej firmie zostanie inaczej obsłużony?[/b]