Banki depozytariusze walczą o TFI i PTE

Banki depozytariusze zacięcie walczą o klientów, czyli TFI i PTE. Na przykład, jak dowiedział się „Parkiet”, niektóre oferują ostatnio nawet o połowę niższe stawki niż powszechnie uznawane za minimalne na rynku.

Publikacja: 08.05.2010 06:00

TFI płaci rocznie za obsługę funduszy otwartych (m. in. prowadzenie rejestru aktywów, rachunków bankowych, kontrola wycen) zazwyczaj 0,04 – 0,045 proc. wartości średniorocznych aktywów – wynika z naszych informacji. – Ostatnio pojawiły się stawki 0,02 proc. – mówi nam osoba z TFI. Dla FIZ, dla których typowa stawka to 0,035 – 0,025 proc., zdarzają się ostatnio oferty na 0,018 proc.

– Niektóre firmy mogą próbować zdobywać klientów, oferując ceny dumpingowe. Tyle tylko, że to do niczego nie prowadzi, gdyż po pewnym czasie po kalkulacji kosztów i przychodów z pewnością nastąpi podwyższenie ceny – komentuje Grzegorz Cieślik, dyrektor ds. powiernictwa papierów wartościowych w Raiffeisen Bank Polska, który obsługuje około 7 mld zł aktywów funduszy zamkniętych.

Zaznacza, że standardowe stawki i tak nie są wysokie, jeszcze kilka lat temu były wyższe. Jak wynika z naszych informacji, zazwyczaj udział przychodów z działalności w obszarze funduszy to około 1 proc. wyniku z działalności bankowej. Bank Handlowy, który obsługuje aktywa TFI i PTE o łącznej wartości 154 mld zł, czyli około połowy całego rynku, w I kwartale odnotował przychody z tytułu usług powierniczych rzędu 17 mln zł, co stanowiło prawie 3 proc. wyniku z działalności bankowej. Wiele banków nie ujawnia takich danych w raportach.

Banki zaczęły też konkurować zakresem usług. – Ostatnio się on rozszerza. Często o rozliczanie całego wachlarza instrumentów finansowych, obsługę zdalnych członków giełd, rozliczenia na rynkach zagranicznych, usługi związane z procesami podatkowymi, pośrednictwo w zakresie uczestnictwa w WZA czy wycenę aktywów – wylicza Artur Binkiewicz, dyrektor departamentu powiernictwa papierów wartościowych w Banku Handlowym. Często za część z dodatkowych usług towarzystwa nie muszą płacić albo płacą relatywnie niedużo.

Na naszym rynku funkcjonuje 11 banków depozytariuszy. – Rynek jest nasycony. Nowemu podmiotowi byłoby bardzo ciężko wejść na rynek, nie oferując nic innowacyjnego, ewentualnie nie znajdując rynkowej niszy – ocenia Grzegorz Cieślik.

Zdaniem ekspertów bardzo prawdopodobna jest wręcz konsolidacja rynku. – Dyrektywa MIFiD umożliwiła tworzenie nowych platform obrotu (tzw. MTF – red.), które przejmują obrót papierami z tradycyjnych giełd w Europie. W ślad za tym idą duże zmiany w procesach rozliczeniowych, które są realizowane przez banki depozytariuszy. To wymaga jasnej, długoterminowej strategii oraz dużych inwestycji, na które być może nie wszyscy się zdecydują. Może to prowadzić do marginalizacji małych banków – mówi Artur Binkiewicz.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy