TFI płaci rocznie za obsługę funduszy otwartych (m. in. prowadzenie rejestru aktywów, rachunków bankowych, kontrola wycen) zazwyczaj 0,04 – 0,045 proc. wartości średniorocznych aktywów – wynika z naszych informacji. – Ostatnio pojawiły się stawki 0,02 proc. – mówi nam osoba z TFI. Dla FIZ, dla których typowa stawka to 0,035 – 0,025 proc., zdarzają się ostatnio oferty na 0,018 proc.
– Niektóre firmy mogą próbować zdobywać klientów, oferując ceny dumpingowe. Tyle tylko, że to do niczego nie prowadzi, gdyż po pewnym czasie po kalkulacji kosztów i przychodów z pewnością nastąpi podwyższenie ceny – komentuje Grzegorz Cieślik, dyrektor ds. powiernictwa papierów wartościowych w Raiffeisen Bank Polska, który obsługuje około 7 mld zł aktywów funduszy zamkniętych.
Zaznacza, że standardowe stawki i tak nie są wysokie, jeszcze kilka lat temu były wyższe. Jak wynika z naszych informacji, zazwyczaj udział przychodów z działalności w obszarze funduszy to około 1 proc. wyniku z działalności bankowej. Bank Handlowy, który obsługuje aktywa TFI i PTE o łącznej wartości 154 mld zł, czyli około połowy całego rynku, w I kwartale odnotował przychody z tytułu usług powierniczych rzędu 17 mln zł, co stanowiło prawie 3 proc. wyniku z działalności bankowej. Wiele banków nie ujawnia takich danych w raportach.
Banki zaczęły też konkurować zakresem usług. – Ostatnio się on rozszerza. Często o rozliczanie całego wachlarza instrumentów finansowych, obsługę zdalnych członków giełd, rozliczenia na rynkach zagranicznych, usługi związane z procesami podatkowymi, pośrednictwo w zakresie uczestnictwa w WZA czy wycenę aktywów – wylicza Artur Binkiewicz, dyrektor departamentu powiernictwa papierów wartościowych w Banku Handlowym. Często za część z dodatkowych usług towarzystwa nie muszą płacić albo płacą relatywnie niedużo.
Na naszym rynku funkcjonuje 11 banków depozytariuszy. – Rynek jest nasycony. Nowemu podmiotowi byłoby bardzo ciężko wejść na rynek, nie oferując nic innowacyjnego, ewentualnie nie znajdując rynkowej niszy – ocenia Grzegorz Cieślik.