[b]Czy podpisuje się pan pod prognozami, że zyski amerykańskich spółek poprawiły się w II kwartale o ponad 30 proc.? [/b]
To dość odważna prognoza. Uważam jednak, że zamiast koncentrować się na liczbach, powinniśmy skupić się na trendach, które są ważniejsze. Przychody spółek, według mnie, w II kwartale wyraźnie wzrosły, trzeci raz z rzędu. Zyski też, ale tempo ich wzrostu mogło wyhamować. Przypuszczalnie bowiem kurczyć się zaczęły marże. Po pierwsze, opór amerykańskim firmom stawia aprecjacja dolara. Po drugie, znów zatrudniają one pracowników, a to obniża wskaźniki produktywności i podnosi koszty.
[b]Czy powinniśmy oczekiwać, że na giełdzie zadomowią się byki, jeśli te prognozy się sprawdzą?[/b]
Z pewnością. Mam wrażenie, że zaczęło się to już w minionym tygodniu. Dotychczas inwestorzy wyceniali w akcjach założenie, że recesja będzie miała drugie dno. Ostatnio zaczęli się jednak orientować, że być może koniec świata wcale nie nadchodzi, a wyniki spółek za II kwartał będą niezłe. Po części na fali tych oczekiwań akcje w USA podrożały w minionym tygodniu o około 5 proc.
[b]Dlaczego więc w sezonie wyników za I kwartał, gdy zyski większości spółek zdecydowanie przebijały oczekiwania analityków, na Wall Street doszło do korekty?[/b]