Obroty o większej wartości odnotowano tylko w przypadku walorów KGHM (211,6 mln zł). To mógł być efekt tego, co stało się w regionie Polski zwanym Workiem Turoszowskim – zostało tam zalanych kilka miast (Zgorzelec, Bogatynia) i kopalnia węgla brunatnego należąca do PGE. Doszło też do uszkodzenia zapory wodnej należącej do elektrowni z grupy PGE.

PZU rzeczywiście jest jednym z czterech towarzystw, które ubezpieczały majątek kopalni i elektrowni, ale to nie ono poniesie największe koszty. Z nieoficjalnych informacji „Parkietu” wynika, że Ergo Hestia. Tymczasem PZU płaci za to, że jest jedynym ubezpieczycielem notowanym na GPW, który jest wrażliwy na zjawiska katastroficzne (TU Europa zajmuje się ubezpieczeniami finansowymi). Kurs PZU spadał za każdym razem, kiedy rozpoczynała się w Polsce powódź (patrz wykres).

Ubezpieczyciel jeszcze nie opublikował wyników za I półrocze. Jakie mogą być? Trzeci gracz na rynku majątkowym, Warta, wypłacił 685 mln zł odszkodowań, o 11,1 proc. więcej niż rok wcześniej, właśnie przez powodzie. Poniósł 52,8 mln zł straty (w I połowie 2009 r. 18,4 mln zł).

Do końca lipca – według danych KNF – do towarzystw zgłoszono 207,5 tys. szkód powodziowych, a ich wartość jest szacowana na 1,16 mld zł. Do 29 lipca ubezpieczyciele wypłacili 360,4 mln zł odszkodowań. Powiaty dotknięte powodziami w maju i czerwcu oszacowały straty materialne na niemal 2 mld zł, a MSWiA do 6 sierpnia przyznało 1,63 mld zł na usuwanie skutków powodzi i pomoc dla poszkodowanych. Pierwsze szacunki ekspertów po zatopieniu Zgorzelca i Bogatyni mówią o stratach sięgających kilkuset milionów złotych.