Jeszcze tylko dziś obowiązuje wyłączność na negocjacje w sprawie prywatyzacji Enei, którą uzyskała spółka celowa Elektron należąca w 100 proc. do grupy Kulczyk Investments. Według nieoficjalnych informacji Skarb Państwa spodziewa się za 51 proc. akcji grupy energetycznej ponad 5,6 mld zł. Jednak ze względu na to, że jednym z oczekiwań ministerstwa jest ogłoszenie wezwania giełdowego na 100 proc. akcji Enei, inwestor musi być przygotowany na wydatek nawet 11 mld zł.
[srodtytul]Trwają ustalenia z bankami[/srodtytul]
– Wartość planowanej transakcji została już bardzo precyzyjnie ustalona, uzgadniamy ostatnie szczegóły. Ze względu na to, że finansowanie organizowane jest wspólnie z konsorcjum banków, czekamy także na zakończenie wszystkich koniecznych do tego procedur. Jedno nie ulega jednak żadnej wątpliwości – większość pieniędzy na zakup Enei będzie pochodzić z naszych własnych środków – zapewnił wczoraj „Parkiet” Jan Kulczyk.
Zadeklarował również, że Enea będzie platformą do rozwoju innych projektów energetycznych. Chodzi m.in. o elektrownie węglowe. Jedną z nich Kulczyk Investments planuje na Pomorzu, w gminie Pelplin, a drugą w okolicach Zelwy na Białorusi. Biznesmen nie odpowiedział jednak, w jaki sposób Enea przejmie kontrolę nad tymi projektami – czy zapłaci gotówką, czy też zostaną wniesione aportem w zamian za nowe akcje. – Proszę pamiętać, że mówimy o spółce publicznej – zastrzegł Kulczyk.Pytany o to, co jego zdaniem przesądziło o wygranej jego oferty na Eneę, a nie złożonej przez francuski koncern GDF Suez, wskazał na przedstawioną przez siebie koncepcję rozwoju energetycznej spółki.
– Warto pamiętać, że podstawową kwestią stylu działania w każdym obszarze gospodarki powinna być świadomość własnych mocnych i słabych stron. W oczywisty sposób nawiązuję do tego, że polska energetyka stoi na polskim węglu. Nie rozumiem, jak można podejmować poważną dyskusję na temat budowy nowych mocy w sektorze energetycznym w oparciu o paliwa, których w Polsce nie mamy, nie mieliśmy i mieć nigdy nie będziemy – wskazał Jan Kulczyk. – Nigdy nie słyszałem o tym, że mamy złoża uranu, który możemy wykorzystywać w elektrowniach jądrowych.