Jeżeli umiesz liczyć, licz na siebie

Mariusz Staniszewski, z prezesem Noble Funds TFI rozmawia Jan Morbiato

Publikacja: 24.05.2013 13:00

Mariusz Staniszewski, prezes Noble Funds TFI

Mariusz Staniszewski, prezes Noble Funds TFI

Foto: Archiwum

Przyjmijmy, że Platforma Obywatelska pójdzie śladami Victora Orbana. Co to oznacza dla branży funduszy inwestycyjnych?

Powiem przewrotnie. Jeżeli przyjmiemy, że radykalnym rozwiązaniem w przypadku funduszy emerytalnych jest ich rozwiązanie, możemy założyć, że branża funduszy inwestycyjnych na tym skorzysta.

Jak to?

Zacznijmy od tego, że nie jestem zwolennikiem wprowadzania zmian w systemie emerytalnym, również dlatego, że nie zmienia się reguł, kiedy już gra się toczy. Oczywiście zastanawiam się jednak „co jeśli?". Załóżmy, że rząd zdecyduje się na zlikwidowanie OFE. Musi powiedzieć dlaczego. Najprawdopodobniej nie powie wtedy, że jest to zło konieczne, bo trzeba łatać dziurę budżetową, a państwo swoje funkcjonowanie musi finansować długiem. Prawdopodobnie usłyszymy, że fundusze emerytalne są likwidowane dlatego, że są nieefektywne – pobierają zbyt duże opłaty za zarządzanie, za mało zarabiają dla oszczędzających, itd. Jednocześnie jednak nie spodziewam się, żeby rząd zdecydował się na taką likwidację OFE, która zdegradowałaby naszą giełdę nawet nie do drugiej, ale trzeciej ligi. Nie myślę, żeby Ministerstwo Finansów było na tyle nieroztropne. Uważam, że zmiany prędzej nastąpią w części dłużnej portfeli.

Co by się wtedy stało z akcjami, które teraz są w portfelach funduszy?

Cały czas mówimy o radykalnym rozwiązaniu – akcyjna część portfeli funduszy emerytalnych prawdopodobnie będzie musiała gdzieś trafić. I tutaj mamy dwie opcje: przejmują ją inne podmioty prywatne, np. TFI, co jest jednak scenariuszem z gatunku fikcji literackiej, bo oznaczałoby to powrót do starego systemu. Drugie rozwiązanie – przykładowo ZUS czy inna państwowa instytucja przejmuje kontrolę nad akcjami funduszy emerytalnych. I to jest rozwiązanie optymalne z perspektywy wielu instytucji. Rządu, bo ma tak naprawdę kontrolę nad rynkiem, nad tym, co do tego „państwowego" portfela akcji trafia, a jednocześnie mówi obywatelom: „pieniądze cały czas zostają na giełdzie". Inwestorów dlatego, że giełdy nie zalewa fala akcji do sprzedania wywołująca gigantyczną korektę. W końcu również instytucji finansowych, w tym funduszy inwestycyjnych. Pytanie tylko, czy będą z tego zadowolenie emeryci – wątpię, żeby ZUS był w stanie sprawnie zarządzać portfelem akcji o wartości 100 mld zł.

Dlaczego jest to rozwiązanie dobre dla instytucji finansowych?

Rząd dałby w ten sposób przyszłym emerytom do zrozumienia, że z ich pieniędzmi może zrobić wszystko, jednocześnie nie bardzo jest zainteresowany tym, ile tej emerytury dostaną. Przyszli emeryci zostaliby w ten sposób zmuszeni do oszczędzania na własną rękę, w myśl zasady „jeżeli umiesz liczyć, licz na siebie". Musieliby inwestować swoje oszczędności, lokując je m.in. w funduszach inwestycyjnych. Oczywiście wraz ze wzrostem PKB per capita Polacy i tak zaczną coraz więcej oszczędzać na własną rękę, jednak problemy funduszy emerytalnych mogłyby przyspieszyć ten proces.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy