Promocja kluczem do sukcesu

Niektóre lokalne fundusze poręczeniowe mają coraz większe problemy z dostępem do kapitału. Bez wsparciabędą one musiały zawiesić działalność. W dodatku banki nie są w znacznym stopniu zainteresowane współpracą z funduszami. Tak twierdzą eksperci Uniconsult Group w raporcie przygotowanym dla USAID Gemini Small Business Project.

"Część funduszy poręczeniowych wymaga pilnego zasilenia kapitałowego. Ich dalsza aktywność jest uzależniona od znalezienia dodatkowych źródeł kapitału. Dlatego też jest niezwykle istotne znalezienie środków na dokapitalizowanie funduszy wykazujących wskaźnik bieżącego wykorzystania kapitału przekraczający 100%" - piszą eksperci Uniconsult w raporcie na temat rynku funduszy po pierwszym kwartale tego roku. Najgorsza pod tym względem jest sytuacja funduszu w Dzierzgoniu, gdzie przy kapitale w wysokości 445 tys. zł aktualne poręczenia mają wartość ponad 1 mln zł.Kapitałowe problemyWskaźnik aktualnego wykorzystania kapitału to stosunek wartości aktualnie udzielanych poręczeń i kapitału funduszu. Określa bieżące zapotrzebowanie na kapitał. Dla co najmniej jednej czwartej funduszy wskaźnik ten jest wyższy niż 100%.Niska kapitalizacja to kula u nogi dla lokalnych funduszy poręczeniowych. Jest ich w Polsce 12 - nie licząc największego, centralnego Krajowego Funduszu Poręczeń Kredytowych Banku Gospodarstwa Krajowego. Te lokalne zajmują się przede wszystkim poręczaniem kredytów dla małych i średnich przedsiębiorstw. O potrzebie pomocy dla nich mówi się już od dawna. Jest to jeden z elementów programu wspierania małych i średnich przedsiębiorstw, nad którym pracuje rząd. Po przyjęciu programu być może fundusze otrzymałyby dotacje z budżetu.Problemy z kapitałem są charakterystyczne dla największych i najbardziej prężnych funduszy. Najsilniejszy fundusz z Lublina z kapitałem wielkości 7 mln zł ma wskaźnik aktualnego wykorzystania kapitału w wysokości 124%. Jest to mniej, niż w przypadku funduszu w Dzierzgoniu (239%), jednak pokazuje, że i ten lubelski należałoby dokapitalizować. Fundusze w Dzierzgoniu i w Działdowie zostały uznane przez autorów raportu za najbardziej zagrożone.Poręczenia wyhamowałyJednak w większości przypadków wskaźnik aktualnego wykorzystania kapitału kształtuje się na poziomie 30-40%. Te fundusze nie wykorzystują w pełni środków, jakimi dysponują. Autorzy raportu uznali to zjawisko również za "niezwykle istotne i niepokojące". Zdaniem ekspertów Uniconsultu, wynika to z niskiej aktywności funduszy. Chociaż ogólnie jej poziom uznano za "akceptowalny", jednak pozostawia on wiele do życzenia. Przez pierwsze 3 miesiące tego roku fundusze lokalne udzieliły łącznie 78 poręczeń. Taki wynik osiągnięto głównie dzięki najbardziej aktywnym (fundusz lubelski, białostocki, dzierzgoński). Z pewnością nie zapracował na niego fundusz w Koninie, który nie udzielił żadnego poręczenia. Wartość udzielonych poręczeń na koniec pierwszego kwartału wyniosła ok. 47,7 mln zł. To o ok. 9% więcej niż na koniec ub.r. - Spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego widać po naszych wynikach - mówi Wojciech Rzodkiewicz z Krajowego Stowarzyszenia Funduszy Poręczeniowych. - Widać wyraźnie, że przedsiębiorcy "wyhamowali" i niechętnie inwestowali. Widać jednak pierwsze oznaki poprawy, zwłaszcza w usługach.Średnio jeden fundusz udzielał zaledwie 2 poręczeń miesięcznie. To zdecydowanie za mało, na dodatek nie ma sygnałów, że zmieni się to na lepsze - uznali autorzy opracowania. Nakręcić koniunkturę może dalsze obniżanie stóp procentowych w NBP. Niższe oprocentowanie kredytów może doprowadzić do wzrostu akcji kredytowej i, w związku z tym, akcji poręczycielskiej. Jednak fundusze powinny położyć większy nacisk na promocję. "Osiągnięcia najaktywniejszych funduszy wskazują jednoznacznie, iż bariery o charakterze makroekonomicznym (koszt kredytów, ogólna sytuacja rynkowa) nie wymuszają w sposób bezwzględny zatrzymania akcji poręczeniowej" - głosi raport.

MAREK CHĄDZYŃSKI