Dość ścisła zależność między zachowaniem się giełdy nowojorskiej a parkietem warszawskim nie jest odkryciem ostatnich dni. Czasami siła tego oddziaływania nie rzuca się tak bardzo w oczy, jednak dla wielu inwestorów poziom indeksu Dow Jones z poprzedniego dnia jest kluczową informacją. Decyzje inwestycyjne podejmowane na tej podstawie trudno określić mianem racjonalnych, ale czasami (i na krótką metę) metoda ta daje pożądane efekty. Ostatnie silne wzrosty rynku amerykańskiego spowodowały analogiczną reakcję również u nas, chociaż w ruchach WIG daje się odczuć pewną nieśmiałość. Wydaje się, że część polskiego rynku usiłuje wyprzedzić korekty na Wall Street, w związku z czym zwyżki nie są tak dynamiczne, a kolejne szczyty coraz mniej przekonujące. Analiza techniczna sugeruje nadejście okresu dekoniunktury. Rynek jest wykupiony, oscylatory generują kolejne negatywne dywergencje i tylko kwestią niezbyt długiego czasu są wyraźne spadki polskich indeksów. Wprawdzie, w moim przekonaniu, wystąpią one z poziomu nieco wyższego, niż obecnie, ale próby dokładnego jego określenia (jak również momentu wystąpienia) są z góry skazane na niepowodzenie. Ten ostatni już impuls wzrostowy może się okazać dobrym momentem do zamknięcia większości posiadanych pozycji.Długoterminowe perspektywy warszawskiej giełdy pozostają bez zmian. Pozytywne trendy w gospodarce z pewnością przełożą się na ceny akcji notowanych na WGPW. być może już w maju fundusze emerytalne rozpoczną inwestowanie, a kolejne miesiące powinny jedynie przynieść intensyfikację tej działalności. Podsumowując: zakupy w tej chwili obarczone są dużym ryzykiem, jednak nie jest wykluczone, iż niektórych walorów po prostu nie opłaca się sprzedawać. Mimo korekty.

.