Stalexport potrzebuje gotówki
Stalexport, który zaangażował się w restrukturyzację polskiego hutnictwa może mieć problemy z odzyskaniem zainwestowanych pieniędzy - uważa KPMG, audytor giełdowej firmy.Spółka posiada udziały m.in. w Hucie Ostrowiec (44,6%), która poniosła w 1998 r. 46 mln zł straty, Elstalu Łabędy - 51% (12,5 mln zł straty) i Hucie Szczecin - 47% (2,2 mln zł straty). W maju kupił 80% udziałów w Hucie Gliwice, która także generuje straty.Jej poziom zobowiązań w stosunku do 1997 r. wzrósł z 695 mln zł do 760 mln zł. Gorsza kondycja hut wydłużyła cykl ściągania należności z 52 do 73 dni. Pogorszyły się wskaźniki płynności. Spadek popytu na wyroby stalowe i załamanie eksportu wpłynęły na obniżenie rentowności sprzedaży Stalexportu w ubiegłym roku poniżej 1%. Stalexport zamknął ub.r. 17,2 mln zł zysku, ale - zdaniem audytora - jest on zawyżony o 14,2 mln zł, gdyż spółka nie zaksięgowała pełnych kosztów związanych z premią i różnicami kursowymi z obligacji zamiennych.Po pierwszych 5 miesiącach Stalexport zarobił netto 5,8 mln zł, przy przychodach w wysokości 818 mln zł. Trudno będzie spółce wypracować przewidywany zysk netto - 18 mln zł oraz przychody - 2,5 mld zł.Szansą dla Stalexportu może być proces z Izbą Skarbową o niesłusznie pobrany podatek od różnic kursowych. Wyrok Sądu Apelacyjnego poznamy 7 lipca. Jeśli spółka uzyska odszkodowanie w wysokości prawie 100 mln zł, będzie mogła obniżyć wysokość zobowiązań i koszty ich obsługi. Sprzedaż 5,5-proc. pakietu w Polkomtelu może przynieść dodatkowe 100-180 mln USD. Firma zamierza przeznaczyć część pozyskanych środków na kolejne inwestycje w hutnictwie. Analitycy mają jednak spore wątpliwości, czy jest to dobry pomysł.
D.J.