Krach na rynku funduszy
W czasie środowego fixingu inwestorzy zdecydowali się na masową wyprzedażakcji NFI. Ponieważ zainteresowanych kupnem walorów praktycznie nie było,aż pięć funduszy potaniało o maksymalny dopuszczalny przedział. Indeks NIFspadł o 6,8%, do 56,6 pkt. NFI Victoria, Foksal, Piast i Fortuna zanotowały najniższe kursy w historii.
Wczorajszy spadek, mimo że miał bardzo duże rozmiary, do rekordowych jednak nie należał. Na niezbyt płynnym rynku funduszy dość często zdarzają się gwałtowne zmiany cen. Większą stratę wartości w trakcie jednej sesji NIF odnotował aż 6-krotnie, a dotychczasowy rekord wynosi -9,04% (z 28.10.1997 r.).Fundusze od początku giełdowych notowań poruszają się w długoterminowym trendzie spadkowym. Pierwsza wartość NIF wyniosła 160 pkt., a na kolejnej sesji indeks osiągnął poziom 170,3 pkt., do którego już nigdy nawet się nie zbliżył. Mimo że bessa trwa już ponad dwa lata, jej zakończenia nie widać.Z punktu widzenia analizy technicznej, rynek znajduje się pod całkowitą kontrolą niedźwiedzi. Ostatni poziom wsparcia, na którym można spodziewać się próby powstrzymania spadków, znajduje się na wysokości 55 pkt. i jest wyznaczany przez historyczne minimum indeksu. Ale nawet jeśli zniżka zostanie zahamowana, trudno przypuszczać, byśmy mieli do czynienia z definitywnym końcem bessy. Bardzo rzadko bowiem zdarza się, aby trend miał największy impet tuż przed swoim zakończeniem.Na wykresie indeksu nie widać formacji, które mogłyby stanowić podstawę przyszłej hossy, wskaźniki techniczne nie tworzą pozytywnych dywergencji, które występują niemal zawsze przy istotnej zmianie tendencji. Praktycznie tylko zniechęcenie inwestorów do rynku funduszy, na co wskazuje bardzo niski poziom obrotów, pozwala na lekki optymizm, bowiem dołki najczęściej kształtują się właśnie wtedy, kiedy nikt już w poprawę koniunktury nie wierzy.Według analityków, trend na rynku funduszy miał być zupełnie inny. Szczególnie rok 1997 obfitował w wyceny wartości powszechnych świadectw udziałowych, które później zostały wymienione na akcje NFI. We wrześniu Merrill Lynch oszacował PŚU na 281 zł, miesiąc wcześniej PDM Pioneer na 160-220 zł, w maju Wood & Company na 255 zł (pierwsza wycena, z września 1996 r. - 277 zł), w grudniu HSBC Guziejewski & Albrecht na 205-284 zł. Rekordowej wyceny dokonał w lipcu 1996 r. Arnhold & Bleichroeder: 575-720 zł (!). Skąd wzięły się te liczby - trudno powiedzieć, bowiem już cztery miesiące później zdaniem tej samej instytucji jedno PŚU warte było 200-250 zł.Co takiego zdarzyło się w czasie ostatnich dwóch lat, że indeksowi zdecydowanie bliżej do 50 niż choćby 100 pkt.? - Program nie spełnił oczekiwań inwestorów na szybką restrukturyzację spółek parterowych - stwierdził Paweł Bogusz, zarządzający funduszem prywatyzacyjnym w TFI DWS. Zdaniem Agnieszki Malec z COK Banku Handlowego, cały program nie był dobrze przygotowany. - Także nie najlepsza sytuacja makroekonomiczna sprawia, że notowania funduszy spadają. Również pogorszenie koniunktury na rynku podstawowym nie pozostaje bez wpływu na NFI - powiedziała A. Malec. Według niej, w najbliższym czasie nie należy spodziewać się zakończenia bessy. - Obecnie nie ma fundamentalnych przesłanek do wzrostów, ale jednocześnie uważam, że NIF nie powinien spaść poniżej 50 pkt. - dodała.
TOMASZ JÓŹWIK