Bernie Ebbers - autor największej fuzji na świecie

W światku amerykańskiego managementu, w którym obowiązującym standardem jest granatowy lub szary garnitur, 58-letni Bernard ("Bernie") Ebbers lubi wyróżniać się strojem. W większości przypadków jest niemal pewne,że prezes MCI WorldCom Inc., drugiego co do wielkości w USA koncernu telekomunikacyjnego, nawet na najważniejszych spotkaniach pojawi się w dżinsach i kowbojskich butach oraz bez krawata.

Jego kariera jest urzeczywistnieniem amerykańskiego snu o wielkim sukcesie. Ten blisko dwumetrowy, siwobrody mężczyzna jest autorem największej do tej pory na świecie fuzji. Przed kilkoma dniami kierowany przez niego MCI WorldCom Inc. przejął za 129 mld USD głównego konkurenta - koncern Sprint Corp. - Było to genialne ukoronowanie serii ponad 60 podobnych kroków, choć na mniejszą skalę, w rezultacie której MCI awansował do grona liderów w światowej branży telekomunikacyjnej - powiedział niemieckiemu "Handelsblattowi" jeden z amerykańskich analityków.Mleczarski początekMimo kowbojskich butów i uwielbienia wszystkiego, co duże, Ebbers nie pochodzi jednak z Teksasu, lecz z Kanady. Urodził się w Edmonton, a pierwsze pieniądze zarobił rozwożąc mleko. Dzięki stypendium dla utalentowanych koszykarzy dostał się do kierowanego przez baptystów stanowego college'u Mississippi. Następnie został nauczycielem przyrody i trenem koszykówki w jednej ze szkół podstawowych. Wytrzymał tutaj tylko rok, doszedłszy do wniosku, że z nauczycielskiej pensji nie utrzyma rodziny.Porzucił więc ambitne plany zgłębiania tajników ekonomii na renomowanej uczelni i postanowił wziąć się za prawdziwy biznes. Na początek został zarządcą podupadłego motelu, który w szybkim czasie doprowadził do porządku. Interesy szły na tyle dobrze, że udało mu się wykupić kilku konkurentów z okolicy. Jak jednak wspominał po latach, to także nie była branża, w której można było zarobić godziwe pieniądze.Wtedy właśnie zainteresował się telekomunikacją. W 1983 r. Ebbers założył razem z trzema kolegami z branży hotelarsko-turystycznej firmę o nazwie LDDS (Long Distance Discount Service). Jej działalność polegała w dużym uproszczeniu na kupowaniu usług na połączenia długodystansowe od wielkich koncernów i oferowaniu ich na korzystnych warunkach drobnym klientom. - Wpadliśmy na ten pomysł podczas obiadu w restauracji. Praktycznie podsunęła go nam kelnerka, a pierwsze plany spisywaliśmy na gorąco na serwetkach - powiedział Ebbers w jednym z nielicznych wywiadów.Zaskoczony światW 1995 r. LDDS przekształcono w World Com Inc., a w trzy lata później firma Berniego Ebbersa zaszokowała świat ofertą przejęcia za 37 mld USD trzykrotnie większego od siebie koncernu MCI Communications. Ten drugi co do wielkości operator telekomunikacyjny dalekiego zasięgu w USA współpracował wówczas z British Telecom, głośno mówiło się o bliskiej fuzji obu firm. Ebbers zaproponował jednak o 6 mld USD wyższą cenę i - jak napisał wówczas amerykański magazyn "Upside" - "dosłownie wyrwał MCI z objęć Brytyjczyków". Powstały z połączenia gigant o nazwie MCI WorldCom kontrolował 25% amerykańskiego rynku, ustępując pod tym względem jedynie AT&T (49%). Nowa firma obsługiwała 22 mln abonentów na całym świecie, zatrudniała 70 tys. pracowników, a jej kapitalizacja giełdowa przekraczała 60 mld USD.Świat zaczął sobie wówczas zadawać pytanie, jak to było możliwe. Odpowiedź okazała się prosta. Podczas gdy inni potentaci dotowali swoje przestarzałe tradycyjne sieci, Ebbers zrozumiał, że we współczesnej telekomunikacji liczą się tylko trzy rzeczy: pakietowy przekaz danych w sieciach światłowodowych, internet i łączność bezprzewodowa. Szef MCI WorldCom zajął się tymi dwoma pierwszymi i... wygrał.Płacąc, podobnie jak za MCI, akcjami, w ciągu kilku lat wykupił za ponad 30 mld USD kilkadziesiąt mniejszych firm pasujących mu do strategii. W ten sposób Ebbers wchłonął m.in. WilTel Network Services - właściciela czwartej co do wielkości ogólnoamerykańskiej telekomunikacyjnej eci światłowodowej (za 2,5 mld USD); MFS Communications - operatora lokalnej telefonii dla biznesu i jednocześnie właściciela dostawcy usług internetowych UUNet Technologies (za 14 mld USD), a także część sieci internetowych od firm CompuServe i America Online (za 1,4 mld USD).Szach i matPo przejęciu MCI w ręce Berniego Ebbersa wpadło 40% amerykańskiej sieci internetowej, a połączone firmy dysponowały w Stanach Zjednoczonych i Europie 2 mln km sieci światłowodowych. "Szach i mat" - napisał wówczas w redakcyjnym komentarzu "The Wall Street Journal Europe". "Panowie Bob Allen z AT&T, Ray Smith z Bell Atlantic, Duane Ackerman z Bell South, Edward Whitacre jr. z SBC, Shigeo Sawada z NTT i sir Peter Bonfield z British Telecom wkrótce odejdą do lamusa ze swoimi firmami. Wygrał Bernie Ebbers i jego WorldCom".Okazało się, że przejęcie MCI nie było ostatnim słowem Ebbersa na telekomunikacyjnym rynku. W pierwszych dniach października br. świat obiegła informacja, że MCI WorldCom za rekordową kwotę 129 mld USD chce przejąć lokalnego rywala specjalizującego się w połączeniach długodystansowych - Sprint Corp. Dotychczasowymi liderami, jeśli chodzi o wartość przejęcia, były transakcje: Exxon-Mobil z grudnia 1998 r. (86,4 mld USD) i Travelers-Citigroup z kwietnia 1998 r. (75,3 mld USD). Kowboj z Kanady w pokonanym polu pozostawił innego amerykańskiego potentata - koncern Bell South (oferował za Sprinta "zaledwie" 72 mld USD). W pierwszych komentarzach analitycy zgodnie podkreślali, że alians MCI WorldCom i Sprinta to olbrzymie zagrożenie dla AT&T, który jest liderem w USA, jeśli chodzi o połączenia długodystansowe. Nowa firma będzie kontrolować ok. 30% tego rynku, z którego roczne dochody sięgają 80 mld USD (AT&T ma w nim 48-proc. udział). Jest w stanie zaoferować pełną gamę usług - od połączeń lokalnych, poprzez międzymiastowe, rozbudowaną sieć telefonii komórkowej po najwyższej klasy połączenia internetowe. Wspólne dochody MCI WorldCom i Sprint rocznie wyniosą ok. 35 mld USD, a kapitalizacja giełdowa przekroczy 290 mld USD. Połączone firmy będą zatrudniać w sumie 141 tys. pracowników.Realizacja tej transakcji może jednak napotkać pewne problemy. Konieczna jest bowiem jeszcze zgoda Federalnego Urzędu Łączności USA (FCC), Departamentu Antykartelowego amerykańskiego ministerstwa sprawiedliwości, a w Europie - Komisji Europejskiej. - Ta fuzja przypomina bardziej kapitulację - stwierdził prezes FCC William Kennard, dodając, że zarówno WorldCom, jak i Sprint będą musiały się jeszcze sporo napracować nad wykazaniem, iż umowa o połączeniu jest korzystna dla klientów. Wiadomo, że władze MCI WorldCom przeprowadziły już wstępne rozmowy z Brukselą i liczą, że uda im się sfinalizować przejęcie Sprinta w drugiej połowie 2000 r.Oszczędny miliarderJak mu się to wszystko udaje? Jest to trudne do ustalenia, gdyż Ebbers konsekwentnie unika kontaktów z dziennikarzami, chowając się albo na ulubionym jachcie, albo na farmie, gdzie w wolnych chwilach uprawia soję. Pytany kiedyś o podstawy sukcesu odpowiedział: - Początkowo było to chyba tylko szczęście, bowiem naprawdę niewiele wiedziałem wtedy o telekomunikacji. W każdym razie, kiedy zdecydowałem się w 1996 r. na kupno firmy MFS Communications, nie miałem pojęcia, jakie możliwości kryją się za pojęciem internet.W najnowszym zestawieniu najbogatszych ludzi w Stanach Zjednoczonych magazynu "Forbes" Bernie Ebbers znalazł się na 173. miejscu z majątkiem wycenionym na 1,4 mld USD. W kręgach Wall Street uchodzi jednak za dusigrosza. Np. po przejęciu koncernu MCI natychmiast wprowadził drakońskie oszczędności - kazał m.in sprzedać wszystkie luksusowe samochody służbowe. Sam jeździ wypożyczonym autem albo taksówką. Gazety podkreślają jednak, że wyjątkowo dba o swoich pracowników - wszystkich np. obdarował korzystnymi opcjami akcji. Nie toleruje żadnych nadgodzin, uważając, że wieczory i weekendy należą się rodzinie (sam jest rozwiedziony).

oprac. W.K.