Giełdy środkowoeuropejskie nie dla inwestorów długoterminowych

Na początku lat 90. gdy doszło do reform wolnorynkowych w krajach Europy Środkowej i Wschodniej,zagraniczne banki, fundusze oraz inni inwestorzy pojawili się w tym regionie, licząc, że otwarcie pozycji na tych rynkach przyniesie im większe zyski niż na przegrzanych giełdach zachodnich.

Po 10 latach okazuje się jednak, że w naszym regionie nie opłaca się inwestować długoterminowo, a największą okazję do zarobku mają spekulanci. Dziennik "The Wall Street Journal" dokonał analizy, z której wynika, że od początku 1995 r. do końca września br. lepszą stopę zwrotu dałaby inwestycja na amerykańskim rynku Nasdaq niż inwestycja w spółki środkowoeuropejskie. Należy jednak zauważyć, że wzięto pod uwagę tylko te firmy, które wchodzą w skład wskaźnika ING Barings Central European Index (73 najbardziej płynne spółki w naszym regionie).Gdy inwestor kupił w styczniu 1995 r. akcje na Nasdaq, to otrzymałby na koniec września br. średnią stopę zwrotu w wysokości 287,8%. Lokując natomiast środki w fundusz inwestujący w akcje wchodzące w skład Moscow Times Index, średnio straciłoby się 17,4%. Z kolei na giełdzie warszawskiej średnia stopa zwrotu sięgnęłaby tylko 19,2%.Przykład ten wskazuje, że w przypadku giełd w naszym regionie lepsze pole do popisu mają inwestorzy o krótszym horyzoncie czasowym. Kupując we właściwym czasie akcje odpowiedniej spółki, można było osiągnąć całkiem pokaźny zysk. W terminie od 1 stycznia 1995 r. do 30 września br. liderem jest BIG-BG, który dał zwrot w wysokości 265,24%. Na drugim miejscu plasuje się węgierski koncern farmaceutyczny Gedeon Richter, jednak ze znacznie niższą stopą zwrotu, bo 160,17%. Warto jednak zauważyć, że nawet wynik BIG-BG jest gorszy od rezultatu, który można osiągnąć, lokując środki na Nasdaq. Jednak jeśli inwestor poczekałby rok i kupił walory BIG-BG w styczniu 1996 r., wówczas mógłby zarobić 352%. Na przełomie 1995 i 1996 r. na giełdach środkowoeuropejskich zanotowano bowiem silne spadki.Zachodni eksperci wskazują na odpowiednią strategię inwestowania na wciąż rozchwianych rynkach środkowoeuropejskich. Ich zdaniem, jeśli chce się zarabiać w tym regionie, należy szybko realizować zyski wówczas, gdy przekroczą one 200%. Wciąż najlepsza wydaje się tu bowiem strategia kupuj w dołku i sprzedawaj na górze. Niektórzy jednak sugerują, że niebawem sytuacja ta odmieni się na takich rynkach, jak polski, czeski i węgierski, gdy kraje te wejdą do Unii Europejskiej. Wówczas spółki typu blue chips w tych krajach powinny zacząć generować zyski w długim terminie.

Ł.K.