Żeby prywatyzację PKN zaliczyć do udanych, muszą zarobić masy, a to może się udać przy stopie alokacji nie mniejszej niż około 3-4%. Zakładając 20 mld popyt na akcje koncernu ze strony inwestorów indywidualnych (jest to możliwe uwzględniając poziom lewarowania i podstawianie przez instytucje osób fizycznych), polscy inwestorzy otrzymują bez przesunięć jedynie 4% akcji, co powoduje, że zerowy zwrot z inwestycji osiąga się dopiero przy 17-proc. przebiciu w stosunku do ceny zakupu. Tak więc prawie pewne jest przesunięcie akcji do transzy inwestorów indywidualnych. Warunki w prospekcie umożliwiają zabranie z oferty zagranicznej na rzecz oferty krajowej około 23 milionów akcji. Gdyby założyć, że krajowi inwestorzy instytucjonalni nie dostaną żadnej akcji, na polskie osoby fizyczne przypadałyby walory o wartości około 1,7 miliarda złotych, co daje przy 20 mld popytu 91,5-proc. redukcję zapisów. Tak więc zagranica dostałaby jedynie 40 milionów akcji, co prawdopodobnie nie jest wielkością satysfakcjonującą.Możliwy więc jest scenariusz, w którym główny atak popytowy ze strony zagranicy odbędzie się dopiero na rynku wtórnym, a jego powodzenie wyniknie po pierwsze z podaży akcji pracowniczych, a po drugie z niskiej ceny ustalonej 20 listopada, która zapewni zarówno przyzwoitą stopę zwrotu dla polskich osób fizycznych, jak i fundamentalnie uzasadnioną cenę nabycia dla zagranicy. Taki scenariusz tłumaczy wczorajsze wzrosty na GPW - część z części środków przeznaczonych na PKN już zostało skierowanych na nasz parkiet.
.