NIK: procedury prywatyzacyjne są korupcjogenne
Prywatyzacja, gospodarowanie majątkiem państwowym, fundusze celowe i system zamówień publicznych to dziedziny, w których istnieje duże prawdopodobieństwo wystąpienia korupcji - uważa prezes Najwyższej Izby Kontroli Janusz Wojciechowski. Korupcjogenna jest zwłaszcza uznaniowość urzędniczych decyzji, nadmiar kompetencji w rękach jednego urzędnika i słabość wewnętrznej kontroli.
Za największą wadę obecnej metody prywatyzacji prezes NIK uznał brak obiektywnej metody wyceny sprzedawanego majątku. - Zbyt wiele zależy od firmy doradczej, a nadzór urzędników jest zbyt słaby - powiedział wczoraj J. Wojciechowski. Jego zdaniem, najlepszym przykładem jest tu prywatyzacja Domów Towarowych Centrum. - Gdy zarzucamy zbyt niską wycenę, zwykle odpowiada się nam, że coś warte jest tyle, ile ktoś za to chce dać. Jest to prawda tylko w połowie, bo żeby wynegocjować z nabywcą odpowiednią cenę, trzeba znać wartość tego, co się sprzedaje - mówił J. Wojciechowski.Nie tylko DT CentrumObok sprzedaży DT Centrum, NIK wymienia też prywatyzację Fabryki Samochodów Małolitrażowych ("warunki kontraktu prywatyzacyjnego były określone ze szkodą dla interesów Skarbu Państwa"), sprzedaż Cementowni Ożarów ("znaczne zaniżenie wartości prywatyzowanego majątku") czy też Krajowej Agencji Wydawniczej ("sposób prowadzenia tej prywatyzacji może nasuwać podejrzenia o korupcję").Podatne na korupcję jest też szeroko pojęte gospodarowanie majątkiem państwowym. Przykłady, jakie w ciągu ostatnich 5 lat zgromadzili kontrolerzy NIK, to m.in. inwestowanie przez państwowe podmioty w Polisę. Niezgodnie z interesem publicznym były wydawane pieniądze z Funduszu Rozwoju Eksportu (najpierw na utworzenie Banku Rozwoju Eksportu, później na Agencję Rozwoju Gospodarczego i Polskiego Funduszu Gwarancyjnego) oraz z Funduszu Pracy (ok. 7,5 mln zł na utworzenie Banku Inicjatyw Społeczno-Gospodarczych). - Zagrożenie korupcją jest duże, bo nie ma jasnych reguł inwestowania publicznych środków - uważa J. Wojciechowski.Bez nazwiskZa kolejną korupcjogenną dziedzinę NIK uznaje fundusze celowe i agencje. Niedostateczna jest kontrola nad wydatkami tych instytucji. - Przykładem może być Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Nasze dotychczasowe kontrole wykazały, że jego funkcjonowanie jest korupcjogenne. Przez długi czas nie było określonych kryteriów gospodarowania pieniędzmi, uznaniowe było też przyznawanie pożyczek - mówił J. Wojciechowski.Chociaż uchwalono nową ustawę o zamówieniach publicznych, to jednak, zdaniem NIK, niebezpieczeństwo nadużyć przy dysponowaniu publicznymi pieniędzmi nie zniknęło. - Urzędnicy często nie stosują się do reguł ustawy, zwłaszcza w administracji samorządowej. W samorządach jest poczucie pewnej bezkarności - mówił J. Wojciechowski. W opracowaniu NIK - podobnie jak w ostatnim raporcie Banku Światowego - nie ma jednak konkretnych przykładów korumpowania urzędników. Jak mówi prezes J. Wojciechowski, zarzut przekupstwa trudno jest udowodnić. - Staraliśmy się pokazać zagrożenia korupcją, a nie samą korupcję - powiedział prezes NIK.
MAREK CHĄDZYŃSKI