Obserwując sytuację na rynku można dojść do przekonania, że inwestorzy są już wyczerpani trwającym trendem bocznym i tracą wiarę, że przed końcem wakacji coś jeszcze się wydarzy. W efekcie coraz więcej z nich rezygnuje z inwestowania widząc w sytuacji na giełdzie kwintesencję sezonu ogórkowego. Wczorajszy dzień upłynął pod znakiem oczekiwania na rozstrzygnięcie kwestii przyszłorocznego deficytu budżetowego. Dementi ministra Bauca, który zaprzeczył doniesieniom prasowym, że deficyt ten ma wynieść 2,2%, poprawiło nieco nastroje, w związku z czym inwestorzy z większą wiarą w poprawę koniunktury zaczęli otwierać pozycje podczas notowań ciągłych. Optymizm z czasem osłabł, a sytuacja nie poprawiła się nawet po ogłoszeniu komunikatu o ambitnych prognozach Ministerstwa Finansów na przyszły rok. Zwiększone zainteresowanie towarzyszyło tylko rynkowi NFI, który zanotował spektakularny wzrost przy zwiększonych obrotach, głównie za sprawą Jupitera.Chciałbym być optymistą i wierzyć, że założenia, jakie przyjęło Ministerstwo Finansów na przyszły rok, tj. wzrost gospodarczy na poziomie 5,7%, inflacja średnioroczna 6,1% i deficyt sektora finansów publicznych na poziomie 1,7% PKB, zostaną przegłosowane w Sejmie, a następnie osiągnięte. Niestety, nauczony doświadczeniem kilku poprzednich budżetów, obawiam się o ich realizację, szczególnie w gorącym okresie wyborczym. Najprawdopodobniej w swych obawach nie jestem odosobniony, bowiem nie widać wśród inwestorów euforii po opublikowaniu zamierzeń Ministerstwa Finansów.