Sierpnie 1998 i 1999 roku nie były dobrymi miesiącami dla inwestorów.
Co gorsza, letni marazm na giełdach zmieniał się w ciąg niepomyślnych wydarzeń,
powodujących przecenę akcji. Analitycy radzą ostrożnie podchodzić do problemu. Podobnie jak w latach ubiegłych, i w tym roku, sierpień nie obfituje w wydarzenia polityczne i gospodarcze, które mogłyby doprowadzić do ożywienia indeksów giełdowych. ? Giełda dryfuje, bo pozytywne czynniki neutralizowane są przez negatywne ? mówi Jacek Lichota, doradca inwestycyjny ING BSK Asset Management. Pozytywy to m.in. spadający deficyt obrotów bieżących, poprawa wyników spółek oraz całkiem dobra sytuacja gospodarki światowej. Do czynników negatywnych zaliczyć można ryzyko polityczne oraz groźbę wzrostu inflacji. ? Trudno powiedzieć, które czynniki wezmą górę ? dodaje J. Lichota.
Jednak w pamięci inwestorów ostatnie dwa sierpnie nie zapisały się korzystnie. Czy zatem sytuacja a.d. 2000 uzasadnia obawy, że scenariusz spadków letnio-jesiennej bessy z lat poprzednich powtórzy się i tym razem? Według Marcina Sadleja, dyrektora Wydziału Analiz i Doradztwa Inwestycyjnego CDM Pekao, choć błędem jest stawianie kategorycznych prognoz na podstawie historii, to jednak ignorowanie ?efektów? poszczególnych miesięcy jest pewnym uproszczeniem.
? Żadnych wskaźników nie należy zaniedbywać ani też wyłącznie nimi się sugerować ? twierdzi M. Sadlej. Ostrożniejszy jest J. Lichota. ? Podejmowanie decyzji inwestycyjnych jedynie na podstawie statystyki i tego, co wydarzyło się kiedyś w danym momencie, mija się z celem ? mówi doradca ING BSK.