Szwedzki pomysł na e-miasto

Jeszcze w latach 70. szwedzkie miasteczko Ronneby (niedaleko Karlskrony) znane było głównie z problemów, jakie stwarzał powolny upadek miejscowego przemysłu metalowego. Teraz to jedno z większych centrów produkcji oprogramowania w Szwecji.

Dla osób odwiedzających Ronneby powiększający się z roku na rok SoftCenter, kompleks budynków wynajmowanych przez firmy produkujące oprogramowanie, może nie robić takiego wrażenia, jak opowieści z całkiem nieodległej przeszłości. W latach 90. miejscowy sektor teleinformatyczny wzrósł o ponad 400%, najwięcej w całej Szwecji. Ronneby to dziś jedno z ważniejszych centrów produkcji oprogramowania w tym kraju.Zaskakujące jest jednak to, że jeszcze nie tak dawno miasto przeżywało poważne strukturalne problemy. W latach 70. ponad 70% osób zatrudnionych w przemyśle metalowym, z którego utrzymywała się znaczna część mieszkańców regionu, znalazło się bez pracy. O powstaniu SoftCenter, nazywanego szwedzką Doliną Krzemową, zadecydował splot przypadków i ? oczywiście ? odrobina szczęścia.Zdaniem Urliki Simons, obecnej szefowej SoftCenter, do najważniejszych czynników, które złożyły się na sukces projektu, można zaliczyć wizjonerskie pomysły i upór miejscowych władz, które zdołały przekonać firmy produkujące oprogramowanie do ?osiedlenia? się w Ronneby, a także współpracę świata nauki i biznesu.? Projekt ten nigdy nie udałby się, gdyby nie burmistrz Roland Andersson ? mówi. W latach 80. Andersson zaczął lansować pomysł przeobrażenia Ronneby w miasto zdolne stawić czoło wyzwaniom ery informatycznej. W latach 80. nikt jeszcze nie słyszał o nowej gospodarce i pomysły Anderssona nie podobały się miejscowym metalowcom. Burmistrz był jednak nieustępliwy. ? Nie mogę pomóc wam, ale być może pomogę waszym dzieciom ? miał wtedy powiedzieć Andersson.SoftCenter, które jest fundacją założoną przez gminę Ronneby, otwarto 1 kwietnia 1987 r. Początkowo znajdowało się tam kilka firm. Z czasem kompleks rozrósł się do ośmiu budynków, liczących 40 tys. m2 powierzchni użytkowej. W SoftCenter działa 80 firm zatrudniających ok. tysiąca osób. W Ronneby ma swoją filię m.in. spółka Symbian, produkująca oprogramowanie i systemy operacyjne dla telefonii komórkowej (firma ta powstała w 1998 r. jako wspólne przedsięwzięcie Ericssona, Nokii, Motoroli i Psiona). Swoje komórki badawcze utworzyły też tutaj m.in. Global One, Telia i Ericsson.? Wiele firm uzależniało decyzję o inwestycjach w Ronneby od powstania szkoły wyższej ? mówi U. Simons. Władze doprowadziły zatem do otwarcia uniwersytetu (Uniwersytet Karlskrona/Ronneby). Obecnie jest on w rankingach uznawany za drugą pod względem prestiżu szkołę w Szwecji, kształcącą ok. 2000 osób w specjalnościach informatycznych. 65% osób studiuje kierunki związane z teleinformatyką i programowaniem, pozostali ? ekonomię i zarządzanie. Zdaniem U. Simons, to najbardziej optymalne połączenie, gdyż sami informatycy niewiele by zdziałali. Obecnie 70% studentów to zamiejscowi. Połowa absolwentów pozostaje na miejscu.Dziś SoftCenter ma także dwie filie w Szwecji (w Malmo i Orebro) oraz w Duluth w Minnesocie w Stanach Zjednoczonych. Jak twierdzą jego szefowie, jest to największy na świecie zespół czegoś, co można określić zarówno mianem parku technologicznego, jak i inkubatora dla firm branży IT. ? Z pozoru może się wydawać, że wielkie firmy chcą mieć siedziby w Sztokholmie. Tak jednak nie jest. A wszystko to dzięki nowym technologiom w telekomunikacji ? twierdzi Simons. W Ronneby ulokowało się np. centrum informacyjne (tzw. call center) Telii, największego szwedzkiego operatora telekomunikacyjnego.Szefowie SoftCenter nie zasypiają gruszek w popiele. Następny krok to projekt Ronneby 2003. SoftCenter ma się przekształcić w SoftCity. Liczą na ściągnięcie do Ronneby firm zajmujących się rozwojem technologii i oprogramowania w e-business, e-banking i e-tourism, twierdząc, że tylko wyobraźnia może ograniczyć możliwości, które kryją się w tych dziedzinach. Z drugie są sceptycznie nastawieni do większości przedsięwzięć związanych z e-commerce. Plajta większości e-commerce będzie głównie wynikać z obaw konsumentów o bezpieczeństwo transakcji w sieci oraz problemy logistyczne (jak dostarczyć towar, który zamówiono w internecie do klienta).

GRZEGORZ BRYCKI