Rynek naftowy dawniej i dziś
W ciągu osiemnastu miesięcy, od marca 1999 r. do września 2000 r., ropa naftowa zdrożała z 10,90 USD do niemal 35 USD za baryłkę, by po wahaniach utrzymać się powyżej 32 USD. Tendencja ta, a zwłaszcza jej nasilenie w ostatnich tygodniach, wywołały powszechny niepokój w krajach uprzemysłowionych. Wysokie ceny paliw płynnych oznaczają bowiem wzrost kosztów w licznych działach gospodarki, co grozi ogólnym osłabieniem aktywności ekonomicznej.
Dwa wielkie kryzysyObecna sytuacja budzi skojarzenia z dwoma kryzysami naftowymi, które uderzyły w gospodarkę światową w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Można wprawdzie dostrzec wiele analogii, ale nie brakuje też istotnych różnic, gdyż w ciągu prawie trzech dekad nastąpiły liczne zmiany ilościowe i jakościowe dotyczące działalności ekonomicznej na świecie, a ropa naftowa nie odgrywa już tak decydującej roli jako surowiec energetyczny. Zaburzenia na rynku paliw płynnych zmobilizowały też rządy i koła gospodarcze do przeciwdziałania nowym kryzysom.Według amerykańskiego specjalisty Philipa K. Verlegera, kryzysy naftowe z 1973 r. oraz 1979 r. miały trzy wspólne cechy. Po pierwsze, przerwanie dostaw ropy następowało w momentach, gdy gospodarka światowa rozwijała się w bardzo szybkim tempie, zwiększającym zapotrzebowanie na paliwa płynne. Po drugie, w obu wypadkach moce wydobywcze były wykorzystane w najwyższym stopniu. Wreszcie, inwestycje związane z poszukiwaniem nowych złóż ropy oraz gazu ziemnego ulegały właśnie zmniejszeniu, uniemożliwiając szybkie zwiększenie produkcji przez państwa nienależące do OPEC i wyrównanie niedoborów.Chociaż w obu wypadkach do załamań na międzynarodowym rynku naftowym doszło w wyniku konfliktów politycznych (wojna arabsko-izraelska w 1973 r. oraz obalenie szacha Ironu w 1979 r., a następnie konflikt iracko-irański), to jednak tło obu kryzysów nie było identyczne.Przed 1973 r. warunki sprzyjające wybuchowi kryzysu stworzył przede wszystkim bardzo duży popyt na ropę, mimo szybko rosnącego jej wydobycia. Natomiast w kilka lat później zwiastunem krachu naftowego była decyzja OPEC z końca 1978 r. o stopniowej podwyżce cen, która w ciągu roku miała wynieść 15%. Tłumaczono ją dużym popytem na paliwa oraz osłabieniem dolara i innych walut zachodnich. OPEC zdawał sobie też sprawę ze swej potęgi na światowym rynku. Samo podwyższenie cen nie wywołałoby zapewne szoku, ale zamach stanu w Iranie sprawił, że wydobycie ropy zmniejszyło się w tym kraju z 5,2 mln baryłek dziennie w końcu 1978 r. do zaledwie 1,4 mln baryłek w 1980 r. Różnica nie była mała, stanowiła bowiem 6% światowej produkcji.Warunki podobne jak w latach 70.Analizując przyczyny dotychczasowych kryzysów, można zauważyć, że obecna sytuacja na międzynarodowym rynku naftowym przypomina pod wieloma względami warunki sprzed lat. Podobnie jak w latach siedemdziesiątych, zużycie paliw płynnych rośnie w szybkim tempie i nic nie wskazuje na jego osłabienie. Jednocześnie reakcja państw członkowskich OPEC świadczy o ich niechęci do radykalnego zwiększenia wydobycia ropy. Wprawdzie organizacja ta podejmuje takie decyzje, ale dopiero pod naciskiem czołowych importerów, a wzrost dostaw nie jest w stanie zrównoważyć olbrzymiego popytu. Tak jak poprzednio, nie można też szybko powiększyć produkcji, chociaż przyczyny tych trudności są inne niż w przeszłości. Zafascynowanie inwestorów najnowszymi zdobyczami techniki w takich dziedzinach, jak informatyka, usługi internetowe i telekomunikacja odwróciły ich uwagę od tradycyjnych branż, a wśród nich od przemysłu naftowego. W efekcie, niechętnie kupowane są akcje przedsiębiorstw wydobywczych, co pozbawia je kapitałów, a tym samym uniemożliwia nowe inwestycje.Mniejsze niebezpieczeństwoW latach siedemdziesiątych dwa kolejne kryzysy naftowe wstrząsnęły gospodarką światową. Również obecnie coraz częściej wyrażane są obawy, że wyśrubowane ceny ropy mogą osłabić aktywność ekonomiczną, a nawet grozić recesją. Większość specjalistów uwaa jednak, że niebezpieczeństwo jest tym razem znacznie mniejsze niż przed laty.Optymiści wysuwają kilka argumentów, które przemawiają przeciwko niekorzystnemu rozwojowi wypadków w gospodarce światowej. Przede wszystkim wskazuje się na wyraźnie zwiększoną efektywność dzięki zastosowaniu najnowocześniejszych rozwiązań technicznych. W ciągu 25 lat produkt krajowy brutto USA podwoił się, podczas gdy zużycie ropy w tamtejszej gospodarce wzrosło tylko o 16%. Jednocześnie zmniejszył się udział tego surowca w PKB. Podczas pierwszego kryzysu jego zużycie w USA odpowiadało 4% PKB, podczas drugiego aż 6%, by w czasie wojny w Zatoce Perskiej spaść do 2%, a w zeszłym roku do zaledwie 1,4%. Przywrócenie relacji z 1974 r. wymagałoby wzrostu notowań ropy do 50 USD, co wydaje się mało prawdopodobne.Negatywne skutki wysokich cen paliw osłabiła też liberalizacja gospodarki, która nastąpiła w ciągu minionych trzech dekad, utrudniając przerzucenie przez przedsiębiorstwa dodatkowych kosztów na konsumentów. Nie można też zapominać o zwiększonej roli gazu ziemnego, który w wielu dziedzinach zastąpił ropę.Wreszcie obecna sytuacja na rynku naftowym wydaje się mniej groźna w porównaniu z dotychczasowymi kryzysami, gdyż od marca 1999 r. cena ropy nie podniosła się w takim stopniu jak poprzednio. Ocenia się, że po uwzględnieniu inflacji obecny wzrost jest o 20% mniejszy niż w latach 1973-1974 i o 70% w stosunku do zwyżki z lat 1979-1980. Zwyżkę notowań niwelują też zwiększone rozmiary gospodarki światowej. Jej potencjał wzrósł bowiem od lat siedemdziesiątych o 50%-100%.Jest jeszcze jeden czynnik, który sprawia, że kraje importujące ropę są teraz znacznie mniej wrażliwe na wahania jej cen niż podczas pierwszego i drugiego szoku naftowego. W latach siedemdziesiątych państwa wysoko uprzemysłowione nie dysponowały żadnymi zapasami paliw płynnych. Jednak od tego czasu stworzono pokaźne rezerwy strategiczne, które sięgają 1,2 mld baryłek ropy i produktów naftowych.
A jeszcze w 1998 r. było tak dobrzeAnalitycy komentujący w 1998 r. wydarzenia na rynku naftowym z pewnością nie zakładali, że już za niecałe 2 lata świat stanie w obliczu kolejnego kryzysu naftowego. Wówczas cena ropy oscylowała wokół poziomu 13 USD za baryłkę i była najniższa od 1976 r. Zużycie tego surowca zwiększyło się w 1998 r. tylko o 0,1%, co było najwolniejszym wzrostem od pięciu lat. Przyczyną tego była panująca recesja na Dalekim Wschodzie i kryzys w Rosji oraz stosunkowo niewielki wzrostu popytu na ten surowiec w szybko rosnącej gospodarce amerykańskiej. Zanotowano natomiast 1,4-proc. zwyżkę wydobycia, którą zawdzięczano przede wszystkim należącemu do OPEC Irakowi, który w ramach programu ?ropa za żywność? zwiększył produkcję o 80%. Znaczący wzrost wydobycia zanotowano też w Brazylii, Kolumbii, Wietnamie i w rejonie morza Kaspijskiego. W efekcie globalne zapasy ropy wzrosły w 1998 r. o 6,7 mln baryłek.
A.K.