Po poniedziałkowym 4-proc. spadku ceny ropy w Londynie wzrosły we wtorek o ponad 1 procent. Na rynku utrzymują się spekulacje, że światowe dostawy paliw będą niewystarczając, aby można było zaspokoić zapotrzebowanie.
Za baryłkę ropy Brent płacono we wtorek po godz. 13.00 na Międzynarodowej Giełdzie Paliw w Londynie 30,65 USD, o 41 centów więcej (1,4 proc.), niż podczas poniedziałkowego zamknięcia. Wczoraj jej cena spadła o 4,3 proc. - do najniższego poziomu od miesiąca.
Cena ropy na giełdzie paliw w Nowym Jorku w transakcjach elektronicznych wzrosła zaś we wtorek o 36 centów (1,1 proc.), do 32,93 USD za baryłkę. W ubiegłym tygodniu jej cena wzrosła do najwyższego poziomu do 10 lat - 37,80 USD/b.
Analitycy zwracają uwagę, że rafinerie w USA i Europie już teraz wykorzystują swoje moce przerobowe do maksimum. Istnieje więc przekonanie, że nie zdołają one wyprodukować więcej oleju
opałowego, tak potrzebnego przed zbliżającą się zimą.