Miniona środa była kolejnym dniem pogarszających się nastrojów na warszawskim parkiecie. Indeks WIG przełamał barierę 16 000 pkt., zatrzymując się o 3,4 proc. niżej, na poziomie 15 506,5 pkt. Obroty w stosunku do dnia poprzedniego wzrosły blisko o 50%. Najwyraźniej rodzimym inwestorom ?puściły nerwy?, powodując lekką panikę podczas prawie całych notowań ciągłych. Sytuacja ekonomiczna Polski, uwzględniając wskaźniki makroekonomiczne, przedstawia się coraz gorzej i na razie nic nie wskazuje na to, aby w przyszłym roku można było bardziej ?popuszczać pasa?. Niepokojące są również rozterki RPP, dotyczące ryzyka destabilizacji gospodarki w nadchodzącym roku (wyborczym), zawarte w ?Założeniach Polityki Pieniężnej na rok 2001?, w przypadku rezygnacji z prowadzenia restrykcyjnej polityki pieniężnej. Prawdopodobnie ?sprzeczka? o UMTS jest próbą domykania budżetu, którego jeszcze nie ma, a Polscy operatorzy telefonii komórkowej nie wydają się skłonni do wydania 650 mln euro za pojedynczą koncesję (zwłaszcza biorąc pod uwagę horyzont czasowy zwrotu z takiej inwestycji). Do tego wszystkiego należy dodać kolejne spadki ?za oceanem?, w które wpatrzeni są rodzimi (i nie tylko) inwestorzy, postępując ostatnio zgodnie z ?instrukcją obsługi kserokopiarki?. Należy mieć chyba tylko nadzieję, że nie jest aż tak źle, jak na to wygląda, a oczekiwanie na odbicie i powrót hossy nie będzie przysłowiowym czekaniem na Godota.