Polska gospodarka z każdym rokiem w coraz większym stopniu jest uczestnikiem globalnego obrotu gospodarczego. Ponosi również wszystkie tego konsekwencje, z importowaniem światowych trendów przez rynek kapitałowy. Szukając możliwości na ukształtowanie się nowej, stabilnej tendencji wzrostowej na naszej giełdzie, trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy możliwe jest ustabilizowanie się sytuacji na głównych parkietach świata, co mogłoby dać szansę na napływ kapitału inwestycyjnego na najlepiej rozwijające się rynki wschodzące.
Od momentu osiągnięcia rekordowych poziomów na giełdach zagranicznych na wiosnę tego roku mamy do czynienia z trwającą niepewnością na wszystkich głównych parkietach świata. Oczywiste jest, że największe obawy budzi sytuacja w Stanach Zjednoczonych. Każdy trend się kiedyś kończy, pytanie brzmi tylko, kiedy i jak gwałtownie. Sytuacja w USA jest diametralnie różna od tej, jaką mamy w Europie Zachodniej. Tam boom gospodarczy trwa już wiele lat, więc rosną obawy o jego zakończenie. W sytuacji wzrastających cen ropy naftowej i groźby jeszcze szybszej zwyżki w konsekwencji wzrostu napięcia na Bliskim Wschodzie staje się to w powszechnym odczuciu bardzo bliskie. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że najgorsze już minęło. Cena ropy naftowej doszła do takiego poziomu, gdzie wzrasta opłacalność wszelkich metod substytucji paliw ropopochodnych innymi formami energii. Warto tu wspomnieć tylko prace prowadzone nad nowymi formami napędu pojazdów samochodowych, których wprowadzenie może okazać się konieczne w obliczu spadającego popytu na nowe auta. Przypomnijmy sobie sytuację z pierwszej połowy lat siedemdziesiątych, kiedy szoki naftowe spowodowały znaczne obniżenie zapotrzebowania na produkty ropopochodne poprzez energooszczędne budownictwo, zastosowanie bardziej oszczędnych silników. Nie bez znaczenia jest też fakt, że wzrasta opłacalność wydobywania ropy z coraz mniej dostępnych źródeł. Najważniejsza jest świadomość istniejącego sprzężenia zwrotnego między popytem na ropę naftową a tempem globalnego wzrostu gospodarczego. Z tego wszystkiego wydaje się zdawać sobie sprawę część członków kartelu OPEC, stąd ich ostatnio bardziej łagodne nastawienie do pomysłów zwiększenia wydobycia. Realizacja tych intencji może spowodować szybki spadek cen nawet do 25?28 USD za baryłkę (mówią o tym ostatnie prognozy na najbliższe miesiące).W spokojnym tonie wypowiedział się w czwartek szef Rezerwy Federalnej Alan Greenspan, który stwierdził, że dotychczasowy wzrost cen ropy miał znikomy wpływ na amerykańską gospodarkę. Jednocześnie ostrzegł, że nadwyżka budżetowa i wzrost wydajności produkcji nie będą trwały wiecznie i w tych czynnikach upatruje zagrożenia dla wzrostu inflacji, co będzie miało przełożenie na kolejne podwyżki stóp procentowych.Utrzymanie wzrostu pozwoliłoby zniwelować rozdźwięk między poziomem cen na amerykańskich giełdach, a rzeczywistą wartością spółek (chodzi tu szczególnie o stworzenie szans dalszego rozwoju spółkom zaawansowanej technologii, które prawdopodobnie najbardziej ucierpiałyby na recesji). Zakładać tu należy stabilizację na rynku Nasdaq, która zapewniłaby możliwość dogonienia niezmieniającej się wyceny giełdowej spółek przez rosnącą wartość fundamentalną, co pozwoliłoby obniżyć główne wskaźniki wskazujące na zawyżoną wartość spółek nowej ekonomii.Obawy budzi fala bankructw firm nowej ekonomii, które po euforycznym początku działalności zaczynają podlegać regule kosztów i zysków eliminującej z rynku najsłabsze ogniwa łańcucha gospodarczego. Oprócz negatywnego, psychologicznego oddziaływania na rynek takich wydarzeń, które mają w krótkim czasie odbicie w kursach pozostających na rynku firm, można doszukać się też pozytywów. Upadające, słabe jednostki robią miejsce dla dobrze zarządzanych i ekspansywnych na porządkującym się rynku.Taki wariant rozwoju wydarzeń w USA stwarzałby ogromne szanse dla rynków wschodzących (w tym dla Polski), które ze swoim potencjałem stabilnego wzrostu gospodarczego, postępującym rozwojem demokratyzacji życia politycznego i wreszcie z coraz większym udziałem w globalnym obrocie ekonomicznym tworzą miejsce do coraz odważniejszego lokowania kapitału, nie tylko tego spekulacyjnego.Ale to, czy Polska będzie w stanie przekonać do siebie międzynarodowych analityków, zależy tylko od stanu naszej gospodarki.
Krzysztof Stępieńanalityk Parkietu