Złoty słabszy po decyzji Hanny Gronkiewicz-Waltz
Rynek zareagował wczoraj rano spadkiem kursu złotego i wzrostem rentowności papierów skarbowych na wiadomość o odejściu Hanny Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska prezesa NBP. Potem złoty wzrósł, lekko spadły też rentowności. Analitycy uważają, że brak prezesa NBP nie wpłynie negatywnie na gospodarkę, o ile szybko pojawi się następca H. Gronkiewicz-Waltz.
Kurs dolara w poniedziałek rano wzrósł o ok. 5 groszy w stosunku do piątkowego zamknięcia, do 4,73 zł za dolara, potem jednak nasza waluta się umocniła i za dolara na rynku płacono ok. 4,70?4,71 zł. Jednak kurs dolara utrzymał się na poziomie wyższym od piątkowego. Nie pomogły wypowiedzi Dariusza Rosatiego z Rady Polityki Pieniężnej ani odchodzącej prezes NBP Hanny Gronkiewicz--Waltz, którzy stwierdzili, iż istnieje szansa na rychłą obniżkę stóp procentowych pod warunkiem przedstawienia dobrego budżetu na przyszły rok i wygaśnięcia presji inflacyjnej.? Dealerzy uznali, że te wypowiedzi mają na celu uspokojenie rynku ? powiedział Sławomir Bychowski z BGŻ. ? Wszyscy pamiętają wcześniejsze wypowiedzi członków RPP, które mówiły o utrzymaniu restrykcyjnej polityki finansowej. Taka reakcja jest zrozumiała o tyle, że wcześnie rano H. Gronkiewicz-Waltz powiedziała, iż wcześniej kurs złotego był ?sztucznie mocny? ze względu na napływ dewiz wskutek prywatyzacji, co oznaczałoby możliwość dalszej deprecjacji krajowej waluty.Dzień zaczął się także od spadku cen, czyli wzrostu rentowności papierów skarbowych. Obligacje pięcioletnie z terminem wykupu w czerwcu 2005 r. straciły na wartości ok. 50 groszy, potem jednak ceny zaczęły rosnąć. Nieznacznie spadły także rentowności bonów skarbowych, zaoferowanych wczoraj przez resort finansów. Na odejście prezesa NBP nieczuła okazała się giełda ? wartość WIG na wczorajszej sesji nie zmieniła się.Zdaniem bankowców, odejście Hanny Gronkiewicz-Waltz nie powinno negatywnie wpłynąć na sytuację gospodarczą kraju. Powodem jest m.in. fakt, że za politykę pieniężną opowiada kolegialnie RPP, której prezes NBP przewodniczy. Brak przewodniczącego może utrudnić działalność Rady, ale nie należy oczekiwać jakichś drastycznych zmian w polityce pieniężnej. Jednak sytuacja może się pogorszyć, jeśli nowy prezes banku centralnego nie zostanie powołany szybko. ? Sądzę, że spokój na rynku powinien się utrzymać do końca listopada ? powiedział Krzysztof Rybiński, główny ekonomista ING Barings. ? Potem jednak nerwowość rynków zacznie być widoczna.Problem polega na tym, że przy obecnym trybie wyboru prezesa NBP (powołuje go prezydent, a zatwierdza parlament) wybór może się przeciągnąć. Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE, mówi wprost: ? Uważam, że wakat na stanowisku prezesa NBP może trwać kilka miesięcy. Być może ten Sejm w ogóle nie będzie w stanie wybrać prezesa ? dodaje.Jako kandydatów na fotel prezesa NBP wymienia się Marka Belkę, szefa doradców prezydenta, Dariusza Rosatiego i Bogusława Grabowskiego, członków RPP oraz Leszka Balcerowicza, byłego ministra finansów i przewodniczącego Unii Wolności. Bankowcy wskazują, że największe szanse mają Dariusz Rosati oraz Leszek Balcerowicz. Zaletą tego pierwszego jest fakt, że nie powinien budzić sprzeciwu PSL i ? być może ? UW, a na pewno poprze go SLD. Kandydatura tego drugiego zaś miałaby poparcie UW, a także AWS, w zamian za poparcie budżetu na 2001 r.Jeśli jednak nie uda się znaleźć kompromisu politycznego, a rynki zaczną się niecierpliwić, wyjściem może się okazać powołanie na fotel prezesa NBP jednego z zastępców szefa banku centralnego ? Jerzego Stopyry lub Ryszarda Kokoszczyńskiego. ? Myślę, że byłoby to dobre rozwiązanie ? powiedziała Katarzyna Zajdel, analityk Citibanku.
Marek Siudaj